środa, 14 sierpnia 2024

Młodzieńcze lata

- A co cię obchodzi ten chłopak? – Zaśmiał się Michał. – Może i coś go łączy z kierowniczką, ale to nie nasza sprawa, nie?

Ale Roger za bardzo przejął się tą sytuacją, by to zignorować. Cicho, nie myśląc o tym, że nie jest tu sam odparł:

- Bo… chciałbym, żeby ktoś zrobił to dla mnie, gdy byłem na jego miejscu.

W jednej chwili wstrzymał oddech i zerknął z przerażeniem na Michała. Ten stał obok niego z szeroko otwartymi oczami. Kurwa! Szybko zaczął bełkotać:

- T-to znaczy… GDYBYM był na jego miejscu, ale nigdy nie byłem, nie? – Zaśmiał się głupio, ale poczuł, że ten śmiech nie brzmi prawdziwie.

Michał podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.

- Roger… naprawdę? – wyszeptał.

Ale on poczuł tylko panikę. Szybko odsunął się od niego i krzyknął:

- Nie dotykaj mnie!

Michał skrzywił się i usiadł na swoim łóżku w akademiku.

- Dobrze, nie będę, ale… opowiedz mi o tym, dobrze? – zapytał delikatnie, a Roger poczuł strach.

- NIE! Nie mam nic do opowiadania! Ja tylko mówię, że gdyby… - Nagle głos mu się załamał, poczuł, że zaraz się rozpłacze.

Czuł się taki słaby… Usiadł na swoim łóżku i zerknął ze smutkiem na swojego przyjaciela.

- A niby po co, powiedz? – zapytał. – Co mi to da?

Już nie kłamał, przecież jego zachowanie mówiło samo za siebie… Michał miał bardzo poważną twarz. Wzruszył ramionami i powiedział cicho.

- Nie wiem… może poczujesz się lepiej? Mówiłeś już o tym komuś?

Roger zacisnął mocno usta.

- Nie, nigdy. Niby po co? Żeby inni się martwili? Wiesz, to już było dawno.

Michał westchnął ciężko.

- Ale widzę po twoim zachowaniu, że to nadal ma na ciebie wpływ. Oczywiście nie zmuszam cię do niczego, ale…

Roger pokiwał głową. Jakie to niby miało znaczenie? Przecież i tak się głupio zdradził, więc równie dobrze może wyrzucić to z siebie. Po raz pierwszy…

- Miałem czternaście lat… - zaczął łamiącym się głosem.

Położył się na łóżku i spojrzał w sufit, by Michał nie mógł widzieć jego twarzy.

- Cholera… - wysyczał Michał, a on to zignorował.

Chyba czuł się jeszcze gorzej, gdy widział jak ogromne wrażenie robi to na Michale…

- Któregoś dnia ojciec kazał mi iść do sklepu niedaleko nas. Wiesz, mówił, że powinienem być bardziej samodzielny i tak dalej… Tam właścicielką była pewna kobieta… Miała chyba trzydzieści lat.

Tak naprawdę przez pierwsze tygodnie wszystko było ok… Ona bardzo mnie lubiła, zawsze była miła, gdy robiłem zakupy, bo potem ojciec chciał, by to był mój stały obowiązek. Zawsze się uśmiechała, mówiła, że to miłe, że pomagam rodzinie…

Często dawała mi za darmo jakieś chipsy czy colę, a ja… - Głos mu się załamał, ale uparcie mówił dalej. – Byłem naiwnym dzieciakiem i niczego nie podejrzewałem. Któregoś dnia… było już późno, matka uparła się, że muszę iść do sklepu, bo zapomniała kupić czegoś tam do kolacji.

Poszedłem, już niemal był czas zamknięcia sklepu. Nie pamiętam już nawet, CO miałem wtedy kupić…

Ona oświadczyła, że wszystko zostało wykupione i że pójdzie teraz na zaplecze, bo chyba jeszcze coś zostało i… chciała, żebym poszedł z nią. Zgodziłem się, niczego nie podejrzewałem. Wtedy ona zaczęła mnie całować. – Roger gwałtownie zacisnął powieki, po policzkach spłynęły mu łzy.

Mówiła, że jestem taki piękny. Potem zaczęła mnie rozbierać i… - Roger płakał już otwarcie. – Usiadła na mnie. Ten koszmar trwał wiele miesięcy a ja byłem nastolatkiem i nie umiałem w żaden sposób…

Nagle gwałtownie otworzyły się drzwi. Roger poczuł jak serce mu staje. Nie, błagam, żeby tylko nikt tego nie usłyszał… Ale wtedy odwrócił wzrok w stronę drzwi i zrozumiał, że stała tam osoba, która NIGDY nie powinna tego usłyszeć.

Jego ojciec.

Roger w jednej chwili rzucił się ku drzwiom, choć czuł, że ze strachu zaraz zemdleje. Znów poczuł się jak wtedy, gdy rozmawiał z Michałem, ale o wiele, wiele gorzej.

- NIE! – ryknął, skacząc w stronę ojca. – To nie tak jak myślisz, my… opowiadamy sobie film, który ostatnio oglądaliśmy i… - Ze złością starł łzy w twarzy. – I…

Ale jego ojciec złapał go za ramiona. Roger znów zadrżał ze strachu, gdy poczuł jego dotyk, ale tym razem się nie wyrwał. Ojciec miał łzy w oczach, a on poczuł się jak potwór. Kurwa! Tyle lat ukrywał to przed ojcem, żeby go nie zranić, a teraz…

- Kochanie… - szepnął ojciec. – Tak strasznie cię przepraszam, nie miałem pojęcia.

Wtedy Michał zerwał się z łóżka. On też miał łzy w oczach.

- Ja… zostawię was samych, ok? I tak mam zaraz zajęcia i…

Wtedy Roger poczuł tak ogromną panikę, że podbiegł w jego stronę.

- Nie! Błagam, nie zostawiaj mnie. T-to znaczy… - Zmusił się, by znów spojrzeć na ojca. – Porozmawiamy wieczorem, dobrze, tato? – Głos mu się znów załamał. – Teraz… muszę się uspokoić.

Ojciec pokiwał głową, ale po chwili powiedział z taką nienawiścią w głosie, że Roger poczuł strach:

- Kim była ta suka, powiedz mi?! Zabiję ją własnymi rękami.

Roger poczuł, że cały się trzęsie. Nie, nie zniesie tego… Ojciec ją zabije, oni go zamkną i… Nie! Spojrzał na ojca z mocą, choć jeszcze chwilę temu czuł się jak małe dziecko.

- Nigdy nie podam ci jej nazwiska, rozumiesz? – powiedział ostro. – Teraz to już nie ma znaczenia, nie chcę, byś miał kogoś takiego na sumieniu.

Ojciec spojrzał na niego ze złością, ale po chwili skinął głową.

- Dobrze… teraz to nieważne. W każdym razie widzimy się wieczorem, tak? Michał, zostaniesz z nim? – zwrócił się nagle do Michała.

- J-jasne, nie ma problemu! – odpowiedział szybko.

- Trzymaj się, dobrze, Roger? – dodał z miłością i wyszedł.

Roger odetchnął głośno i opadł na łóżko.

- Naprawdę mu nie powiesz? – wyszeptał Michał, również siadając na swoim łóżku.

Roger prychnął.

- Za nic! Sprawa przedawniła się w tym roku, wiesz? – zapytał gorzko. – A ja nie chcę, żeby mój ojciec trafił do więzienia. Tylko muszę zastanowić się, jak to opowiedzieć ojcu, by się niczego nie domyślił.

Wiesz, z tobą to było proste. W końcu nie mieszkałeś tam, gdzie ja. Wystarczyło nie podawać ci jej nazwiska, ale to… Przecież w tej historii jest zbyt wiele szczegółów. – Skrzywił się. – Najbliższy sklep, właścicielka, trzydzieści lat…

Więc dobra… - Zaczął intensywnie myśleć. – Miała… czterdzieści lat. Spotykaliśmy się… - Zadrżał. – U niej w domu. Mieszkała niezbyt blisko nas, ale miała samochód, więc… - Odetchnął jak po ciężkim biegu. – Pracowała w biurze.

- Tylko żeby ten opis nie pasował do jakiejś niewinnej kobiety, co? – powiedział Michał.

Roger zadrżał. Tego już na pewno by sobie nie wybaczył. Gdyby ojciec skrzywdził kogoś niewinnego…

- Ok, będę musiał jeszcze o tym pomyśleć.

- To naprawdę ma sens? – zapytał delikatnie Michał.

- Nie mam pojęcia. Ale nigdy mu nie powiem. – Nagle dodał. – Słuchaj… masz dziś zajęcia?

Michał westchnął i spojrzał na zegarek.

- No… muszę wyjść za pół godziny. Nie kłamałem.

Roger zadrżał.

- Wiesz… boję się zostać sam.

Michał spojrzał na niego pytająco. Roger westchnął, podszedł do niego i pokazał mu swoje nadgarstki. Michał syknął. Były pokryte przeźroczystymi, długimi bliznami. Roger ponownie usiadł na swoim łóżku i powiedział:

- Sam to sobie zrobiłem, wtedy. Nie tnę się już od lat, ale dziś… boję się, że znów to zrobię. Powrót do tamtych wspomnień, a wieczorem jeszcze rozmowa z ojcem.

Michał zacisnął zęby i powiedział:

- Nieważne, znajdą za mnie jakieś zastępstwo. Zadzwonię do Kseni i powiem jej prawdę.

Roger spojrzał na niego niedowierzająco.

- T-to znaczy… powiem mu „Roger ma dziś zły dzień i chcę go jakoś pocieszyć”.

Roger skrzywił się. Niewiele znał dziewczynę Michała, ale mimo wszystko nie chciał wyjść przed nią na jakiegoś delikatnego frajera. Ale nie miał wyboru.

- Dobrze.

Michał skinął głową i wyszedł z pokoju z telefonem. Przez jakiś czas Roger patrzył w sufit, starając się nie zamykać oczu, bo wtedy znów widział tamtą straszną kobietę… W końcu Michał wrócił i uśmiechnął się do niego.

- Ok, załatwiłem to. Nawet się nie wkurzyła, wiesz, akurat szybko znalazła kogoś na zastępstwo.

Roger skinął głową, nadal zapatrzony w sufit. Cieszył się, że Zdich już z nimi nie mieszka, nie zniósłby teraz jego obecności w pokoju, on by nie zrozumiał... Michał usiadł i przez chwilę panowała cisza. W końcu Roger się odezwał:

- Skoro już zacząłem to chyba mogę opowiedzieć ci resztę… Tak jak mówiłem, ten koszmar trwał wiele miesięcy. Ona wciąż zmuszała mnie, żebym przychodził do jej sklepu, gdy już było zamknięte.

Pewnego dnia coś we mnie pękło. Czułem, że dłużej tego nie wytrzymam. Myślałem o śmierci… - Głos mu się załamał. – Ona znów kazała mi do siebie przyjść. Wiesz, niby wiedziałem już wtedy co to seks, ale w mojej naiwnej głowie to była sprawa między osobami w tym samym wieku i wtedy, gdy obie strony tego chcą…

Za pierwszym razem całkiem mnie to zaskoczyło, nie mogłem się ruszyć. A potem… wstydziłem się. Nie wyobrażałem sobie, że miałbym o tym komukolwiek powiedzieć. Potem mój nastrój coraz bardziej się pogarszał.

Odciąłem się od rodziny, przyjaciół, przestałem uczyć. Tamtego dnia poszedłem do niej na zaplecze. Ona znów zaczęła mnie rozbierać… - Roger potrzebował chwili, by dojść do siebie. – A ja wtedy wyjąłem nóż.

Wiesz, zabrałem go z jej sklepu. Nóż do krojenia wędlin dla klientów… Przyłożyłem go sobie do nadgarstka. Ona się przestraszyła. Nie wiem, czy w jakiś chory sposób mnie kochała, czy bała się trupa, a może nie chciała, by wszystko się wydało?

W każdym razie z przerażeniem błagała mnie, bym odłożył nóż. A ja… chyba już nic się dla mnie wtedy nie liczyło. Przeciąłem sobie nadgarstek, pierwszy raz w życiu. Ona zaczęła płakać i powiedziała wtedy, że przysięga, że już nigdy mnie nie tknie.

Błagała, żebym odłożył nóż. Kiedy to zrobiłem, dotrzymała słowa i kazała mi wyjść. Krew kapała na podłogę a ja byłem w kompletnym szoku. Wyszedłem ze sklepu i nie wiedziałem, co dalej. Przez kilka godzin błądziłem po ulicach, choć było już późno. Zabandażowałem sobie rękę chusteczką.

Potem wróciłem do domu, bo nie chciałem, by ojciec się czegoś domyślił. Przez kolejne miesiące byłem uzależniony od cięcia się. Tylko to pozwalało mi nie oszaleć… Przestałem już chodzić do tamtego sklepu, ale nie mówiłem o tym rodzicom, by nie zaczęli czegoś podejrzewać. Wybrałem sklep dalej od domu.

Powoli dochodziłem do siebie. Ona już więcej się ze mną nie kontaktowała. Potem w wieku szesnastu lat miałem pierwszą dziewczynę, Natalię. Miałem obsesję na jej punkcie, była cudowna… Jakiś czas byliśmy razem, ale potem ona miała mnie dość, a ja nie umiałem się z tym pogodzić.

Może moje uczucie do niej było tak silne, bo chciałem zapomnieć o tamtej kobiecie? Nie było między nami nic więcej, jedynie się całowaliśmy. Potem było jeszcze kilka dziewczyn. Tak myślę, że i tak miałem szczęście, że tamta sprawa nie wpłynęła bardziej na moją psychikę…

Potem miałem swój pierwszy raz. To znaczy... pierwszy z własnej woli. Nie było tak źle. Wtedy odkryłem, że… Wiesz, tamta kobieta zawsze na mnie siadała, pewnie chciała mnie kontrolować, bo ja zawsze się opierałem. Odkryłem, że to jedyna pozycja, której się boję. Zwykle to było proste, mówiłem „nie zgadzam się i już” do dziewczyn i tyle. – Skrzywił się.

Ale potem pojawiła się Weronika. Jest cudowna, sądzę, że pierwszy raz naprawdę kogoś kocham. Ale wiesz jaki ona ma charakterek… Jej też zawsze odmawiałem, ale nigdy nie podałem jej powodu. Raz spojrzała na mnie ze złością i powiedziała „Jesteś dupkiem, czemu nie chcesz, żeby choć raz to kobieta mogła mieć kontrolę!”.

Wiesz… zabolały mnie te słowa. Oczywiście nie mogę mieć do niej o to pretensji, ona nie zna powodu. Więc raz się zgodziłem. Ona była zachwycona. A ja? Leżałem z zamkniętymi oczami i marzyłem tylko o tym, by był już koniec. Na szczęście nie zacząłem panikować. Ona już więcej o tym nie wspominała.

- I co? – zapytał nagle Michał. – Nie powiesz jej o tym?

Roger zacisnął powieki.

- Nie wiem. Chyba nie umiem. Bardzo się boję.

Michał zaklął.

- To wszystko moja wina… Gdybym dziś cię tak nie wypytywał.

Roger westchnął.

- Ok, byłem przerażony. Ale… może to dobrze, że komuś wreszcie o tym powiedziałem? Że raz będę szczery z ojcem. Może za jakiś czas odważę się powiedzieć także Werze? Nie wiem. W każdym razie dziękuję, że mnie wysłuchałeś. – Spojrzał za smutkiem na Michała.

- Oczywiście – odparł Michał. – Choć tyle mogłem dla ciebie zrobić.


KONIEC

(4 str.)

17.8.24, 11:42