środa, 22 marca 2023

Poczucie wstydu

Amber chciała zapytać o coś Nataniela, więc poszła do jego pokoju. Weszła cicho, nie usłyszał jej. Wtedy zamarła. Nathaniel siedział na łóżku i masturbował się. Wycofała się tak cicho jak potrafiła. Cóż, gdy mieszka się razem trzeba nauczyć się koegzystować. Nieprzejęta tym wróciła do swojego pokoju. Zaczeka na niego.

Po jakimś czasie usłyszała jak Nat wychodzi z pokoju i idzie do łazienki. Chwilę potem dotarł do niej dźwięk wody pod prysznicem. Wstała więc i uznała, że zaczeka na Nata u niego. Weszła i usiadła na łóżku.

Odwróciła głowę, by zająć czymś myśli i rozejrzeć się po pokoju i wtedy… Obok niej leżała jakaś kartka. Najpierw to zignorowała, ale… wtedy przypomniała sobie, że Nat miał ją chwilę temu w ręku, gdy…

Uśmiechnęła się do siebie lekko, myśląc, że to pewnie jakieś pornograficzne zdjęcie, ale wtedy zobaczyła rząd liter… Dziwne… przyjrzała się uważniej, pochylając nad kartką. To bez wątpienia jego pismo.

Wytężyła słuch. Woda nadal lała się pod prysznicem. Nie miała zamiaru grzebać w życiu osobistym brata, nigdy wcześniej tego nie robiła, ale… z jakiegoś powodu poczuła niepokój.

Sięgnęła po kartkę i zaczęła czytać. Im bardziej zagłębiała się w tekst, tym bardziej chciało jej się wymiotować.

To… to była wypunktowana lista… ran, odniesionych przez kobiety. Serce mocno jej waliło. Co, do cholery?!… Dlaczego Nat miałby?… Przecież ON nie mógł skrzywdzić tych wszystkich kobiet tylko po to, by… Wprawdzie był w przeszłości dilerem, ale to nie to samo, co…

Ale zanim zdążyła pomyśleć jeszcze o czymkolwiek, nagle do pokoju wszedł jej brat. Podskoczyła ze strachu i rzuciła kartkę na łóżko.

Był wyraźnie zaskoczony, widziała jak nerwowo zerka w stronę kartki. Poczuła ucisk w sercu… Więc niczego sobie nie ubzdurała. Będzie udawać, że nic nie wie, nie ma pojęcia jak zareagować.

- Co ty tu robisz? - zapytał dość ostro.

Uśmiechnęła się do niego z trudem i powiedziała:

- Przepraszam. Chciałam o czymś z tobą porozmawiać, usłyszałam, że jesteś pod prysznicem, więc postanowiłam na ciebie zaczekać.

Chyba dał się nabrać, bo jego twarz wyraźnie się rozluźniła, choć ponownie zerknął na kartkę.

- To słucham – powiedział i usiadł koło niej.

Wtedy dotarło do niej, że tak się zdenerwowała, że nie ma pojęcia, o czym chciała z nim wcześniej porozmawiać.

- Ja… - otworzyła usta, by znaleźć jakieś kłamstwo, ale wtedy poczuła, że nie ma na to sił. - Czytałam tę kartkę – powiedziała zamiast tego.

Widziała wyraźnie panikę wypisaną na jego twarzy, gdy to powiedziała. Serce ją zabolało, bo to był dowód, że miała rację i coś w tym wszystkim było bardzo nie tak… Ale Nat szybko odzyskał rezon i powiedział:

- Tak, Eryk kazał mi sporządzić dla niego tę listę. To lista moich ostatnich spraw.

W tej chwili po prostu by mu uwierzyła… Może bał się, że tak radośnie zostawił takie dane na wierzchu? Ale nie mogła, nie po tym, co wcześniej zobaczyła…

- Tak… - zaczęła, całkiem zmęczona tą sytuacją. - Widziałam, co robiłeś wcześniej, zajrzałam do twojego pokoju - W jej głosie nie było ironii ani złości, ona chciała tylko zrozumieć… Wierzyła, że jako jego siostra ma do tego prawo.

Nataniel wstał w jednej chwili i rzucił się w jej stronę. Zupełnie się tego nie spodziewała… Również wstała, odsuwając się od niego odrobinę. Wyglądał jak szaleniec, oczy mu płonęły, usta miał zaciśnięte, wyglądał jakby miał ją uderzyć.

- To nie twoja sprawa! Zapomnij o tym i wynoś się!

Nie widziała go takim odkąd przestać być dilerem… Przez ostatnie lata był taki spokojny. Ale i tak się nie bała. On jej nigdy nie skrzywdził, bez względu na to jak okropne nie byłoby ich życie w danej chwili…

- Uspokój się, Nat – powiedziała cicho, patrząc spokojnie w jego pełne wściekłości oczy. - Ja cię o nic nie oskarżam, ja jedynie chcę… zrozumieć.

W jednej chwili cała złość z niego uleciała. Usiadł ciężko na łóżku, a ona obok niego. Schował twarz w dłonie.

- Przepraszam… - szepnął niewyraźnie. - Jestem nienormalny.

Poczuła smutek. Nie chciała, by znów czuł się tak jak wtedy, gdy ojciec go bił, ani potem, gdy handlował narkotykami.

- Nie, nie jesteś – szepnęła delikatnie, patrząc na jego plecy. - Powiedz mi, cokolwiek to będzie. Nie będę cię osądzać.

Czy miałaby prawo? To on pomógł jej poradzić sobie z anoreksją i z uzależnieniem od narkotyków… Teraz ona chciała mu jakoś pomóc.

Odetchnął bardzo głęboko i skinął głową, prostując się.

- Dobrze… powiem ci wszystko. A jeśli potem nie będziesz chciała mnie znać, to trudno… - Jego głos tak pełen był smutku i rezygnacji, że pogłaskała go po ramieniu. Na szczęście nie zrzucił jej ręki.

Milczała, zdenerwowana. Czekała na jego historię.

- Najpierw wszystko było normalnie… Przez pierwsze pół roku praca w policji była cudowna. Eryk we wszystkim mi pomagał, bym mógł się wdrożyć. Wierzyłem… że nawet ja zasłużyłem na nowe, lepsze życie.

Amber skrzywiła się. „Wierzyłem…”. Więc już nie wierzy?…

- Potem… pewnego dnia pojechaliśmy we dwóch do pewnej sprawy. Ja jak zawsze miałem przepytywać ofiarę i wszystko notować, on w tym czasie zajmował się dowodami i resztą.

To była sprawa o pobicie. Jakaś kobieta została nagle zaatakowana przez swojego chłopaka. Chciał ją zabić, ale policja go powstrzymała.

Poszedłem do niej. Siedziała sama niedaleko karetki pogotowia. Była okryta kocem, cała się trzęsła… Spokojnie zacząłem ją przesłuchiwać, to był dzień taki sam jak każdy inny. Przynajmniej do czasu… - Głośno westchnął.

Wyciągnęła ręce i przytuliła mnie mocno. Zaczęła szlochać i przepraszać za swoje zachowanie. Mówiła, że potrzebuje chwili, by dojść do siebie. Pozwoliłem jej na to. Chciałem, by się uspokoiła.

Ale w pewnej chwili… koc zsunął się jej z ramion i zobaczyłem całe ramiona i przedramiona w cięciach, było widać na nich zaschniętą krew… A we mnie coś się zmieniło.

To było jak uderzenie pioruna. Poczułem… podniecenie. Nie rozumiałem swojej reakcji, ale chciałem uciec stamtąd jak najszybciej. Skończyłem przesłuchanie i schowałem się w naszym samochodzie służbowym.

Czekałem tam na Eryka, próbując zebrać myśli. W końcu już się tak nie bałem. Pomyślałem, że to normalne, czasem ciało mężczyzny nagle reaguje bez powodu, już tego nieraz doświadczyłem. Wprawdzie skończyło się to, gdy już nie byłem nastolatkiem… - Zaśmiał się gorzko. - Ale i tak uznałem, że to nic takiego.

Dość szybko wrócił Eryk. Zapytał, czy skończyłem i już mieliśmy ruszać, ale wtedy… zerknął na mnie, zobaczył erekcję i zapytał złośliwie:

- Co, po pracy masz randkę z jakąś super laską?

Poczułem się okropnie. Byłem zły na siebie, że moje ciało nie zdążyło się uspokoić, nim Eryk wrócił. Wymruczałem, że tak, że mam randkę, bo co innego miałem powiedzieć?

Nataniel przez chwilę myślał, zapatrzony w przeciwległą ścianę, a potem podjął wątek:

- Po jakimś czasie kompletnie o tym zapomniałem. Wtedy z nikim się nie spotykałem, skupiałem się tylko na pracy, zresztą… nie chciałem już nigdy wracać do tamtych lat, gdy każdego dnia byłem u innej dziewczyny… - Westchnął ciężko i przejechał dłonią po włosach. - Minęło jakieś pół roku.

Wtedy… zostaliśmy wezwani do sprawy kobiety po próbie samobójczej, jednak coś było z tym nie tak, więc policja miała sprawdzić, czy jednak ktoś jej nie POMÓGŁ.

Dotarliśmy, to było jakieś dalekie miejsce za miastem, kompletne pustki, jedynie kilka domów w okolicy. Znów poszedłem przesłuchiwać kobietę. Ona nadal upierała się, że nikt jej nie skrzywdził.

Ona nie była niczym przykryta… Miała na przedramionach i udach długie, proste cięcia. Z niektórych z nich wciąż skapywała krew, ale ona upierała się, że nie potrzebuje pomocy medycznej…

Miała gdzieś czterdzieści lat, zachowywała się spokojnie. Kucnąłem przed nią, bo nie miałem gdzie usiąść i zacząłem zadawać pytania…

Już niemal skończyłem, byłem bardzo skupiony na pracy, ale wtedy mój wzrok padł na jej przedramiona… Nie mogłem przestać patrzeć na te cudowne rany…

Nataniel poruszył się niespokojnie i podciągnął kolana pod brodę.

- Przepraszam… - Skrzywił się. - Nawet teraz… na wspomnienie tego nie potrafię zapanować nad swoim ciałem. Brzydzę się tego…

Amber szepnęła:

- Przestań, nie…

Ale on jej przerwał:

- Będziesz oceniać, gdy już poznasz całą tę historię… Nie umiałem się uspokoić, byłem jak… w transie. Wyciągnąłem w jej stronę ręce jak lunatyk i… zacząłem sunąć palcami po ranach… pewnie musiała odczuwać ból, były przecież świeże, ale ja w tamtej chwili nie dbałem o to. Nic się nie liczyło…

Najpierw spojrzała na mnie, otwierając szeroko oczy, pewnie pomyślała, że chcę ją pocieszyć lub sprawdzić stan ran, ale… już po chwili próbowała się odsunąć, potem powiedziała delikatnie:

- Niech pan przestanie…

Ale ja nie umiałem się powstrzymać…

Amber na chwilę zacisnęła oczy. Trudno było jej tego słuchać.

Wtedy ona zaczęła krzyczeć „ratunku”… I dopiero to mnie otrzeźwiło. Rozejrzałem się dziko wokół, pojawił się jakiś lekarz, spojrzał na kobietę i zapytał, co się stało. Miał spokojny wyraz twarzy. Pewnie nie podejrzewał, że policjant będzie takim świrem…

Ona zerknęła na mnie niespokojnie, ale ja odsunąłem się już i starałem uspokoić i wtedy odpowiedziała mu, że nic się nie dzieje…

Eryka nie było nigdzie w pobliżu, poczułem ulgę i nakazałem sobie spokój. Zakończyłem przesłuchanie i znów uciekłem do radiowozu.

Wtedy zadbałem już o to, by uspokoić myśli i ciało nim do samochodu wsiądzie Eryk. Rozmawialiśmy przez chwilę, pytał, czy praca dobrze mi poszła. Ufał mi, dał mi szansę, a ja… Bałem się w tamtej chwili.

Ale nim ruszył, moje ciało ZNÓW przypomniało sobie o tamtej kobiecie… Przerażało mnie to, nigdy nie byłem z nikim starszym od siebie o dwadzieścia lat, zaczynałem już powoli rozumieć, CO dzieje się z moim ciałem, ale nie chciałem wciąż przyjąć tego do świadomości. Za bardzo się bałem.

Eryk znów na mnie spojrzał i po chwili… jego twarz stała się pełna złości. Wtedy pojąłem, że się domyślił… Że dwie takie same sytuacje NIE MOGĄ być przypadkiem i…

Marzyłem o tym, by uciec z auta jak tchórz i zrobiłbym to i nigdy więcej nie wracał na komendę, ale… jak wspomniałem, to było jakieś pustkowie, przyjechałem tu z Erykiem, więc musiałbym całą tę drogę przejść na piechotę.

Milczałem, zaciskając usta. Uznałem, że nie będę się głupio bronił. Byłem przerażony samym sobą… Czy gdybym był tam z nią sam, to… Czy skrzywdziłbym ją? Byłbym tak skupiony na mojej obsesji, że nie zwracałbym uwagi na jej protesty?

A on w końcu zaczął:

- Nat… - Jego głos stał się teraz… wyważony, smutny, jakby nie chciał mnie urazić, ale to wcale nie przyniosło mi ulgi. - Wtedy, tamta kobieta i teraz… powiedz, czy ty…? - Pochylił się, by spojrzeć mi w oczy, ale ja nie miałem odwagi tego zrobić. Szybko odwróciłem głowę w bok.

Wtedy coś we mnie pękło. Nie będę tu siedział i upokarzał się przed nim. Zakończę to szybko, a potem… nie wiem, nie znałem się na żadnej innej pracy… chyba, że liczyć dilerkę… KOCHAŁEM pracę w policji, ale w obecnej sytuacji… To się przecież będzie powtarzać i powtarzać, nie pracowałem w piekarni…

Powiedziałem:

- Nie będziemy o tym gadać, po prostu… ustalmy tak, że ty postarasz się o tym zapomnieć, a ja… jutro przyniosę moje wypowiedzenie i wtedy… policja nie będzie musiała się więcej ze mną męczyć, dobrze? - Pochyliłem się nisko, przytłoczony tymi wszystkimi emocjami. Ale on zmusił mnie w końcu, bym spojrzał w jego oczy i powiedział delikatnie:

- Wiesz, czemu chciałem dać ci szansę?

Zacisnąłem usta. Często się nad tym zastanawiałem, nie zasłużyłem sobie na to, nie po tym wszystkim, co zrobiłem, ale… teraz miałem to gdzieś, po co on to w ogóle mówi?

- Nie, nie wiem i… - zacząłem ostro, odsuwając się od niego, ale on kontynuował:

- Przypominasz mi bardzo kogoś… Kilka lat temu – Eryk wydawał się być całkowicie pogrążony we wspomnieniach. - Był pewien chłopak. Jego ojciec go bił… - Zamilkł niepewnie.

Zerwałem się i zacząłem wysiadać z samochodu. Świetnie! Kojarzyłem mu się z jakimś innym, biednym dzieckiem… Jeśli myślał, że te słowa mnie pocieszą, to…

Ale on złapał mnie za ramię i siłą wciągnął ponownie do samochodu. Nigdy mnie tak nie traktował, ale w tamtej chwili nie miałem nawet sił, by go uderzyć…

Więc znów usiadłem, sam tym zaskoczony, a on mówił dalej:

- Zaczął robić złe rzeczy, kradzieże, rozboje… WIDZIAŁEM w nim desperację… Pewnego dnia sam przyszedł na posterunek i… przyznał się do wszystkiego.

Wydawał mi się dobrą, delikatną osobą. Gdy zaczął zeznawać, dotarło do mnie, że jest też bardzo inteligentny i wie, co należy mówić, co jest ważne, był bardzo spostrzegawczy.

Po jakimś czasie zaproponowałem mu współpracę, inni policjanci patrzyli na mnie jak na szaleńca, ale miałem prawo sam decydować.

Najpierw to była tylko niewielka pomoc, potem… został policjantem. Przestał kraść, obserwowałem go najpierw uważnie. To był cudowny rok, pełen owocnej współpracy, choć po pracy nic nas nie łączyło.

Nadal był wycofany, milczący, nigdy nie chciał wyjść na piwo czy pizzę ani ze mną ani z żadnym innym policjantem, choć inni też już mu potem zaufali.

A ja… - Skrzywił się boleśnie, nigdy nie widziałem go takim. - Nie skupiałem się na tym za bardzo, wtedy liczyła się tylko moja żona i…

Eryk westchnął ciężko.

- Pewnego dnia bez słowa wyjaśnienia nie przyszedł do pracy, zignorowałem to. Potem znów i znów… I w końcu dotarła do mnie wiadomość, że… powiesił się w swoim niedawno wynajętym mieszkaniu…

I zostawił dla mnie list. DLA MNIE… to chyba najbardziej mnie ubodło. Prawie się nie znaliśmy, nie miał nikogo bliższego niż szef. Napisał… że „to wszystko nie ma sensu, mój ojciec zawsze, gdy się upił mówił mi, że nie jestem nic wart i teraz wiem, że miał rację. Zabiję się i wtedy ty, ja i wszyscy inni będą mieli w końcu spokój. Próbowałem uwierzyć, że coś może się zmienić w moim życiu i dziękuję ci za wszystko, ale ja nie mam już sił”.

Eryk spojrzał na mnie smutno. A ja… nie czułem się dobrze, słuchając tej opowieści. To, że on się zabił nie znaczy, że teraz musi się nade mną litować i…

Właściwie mogłem się spodziewać, że WIE o moim ojcu, ale nigdy o tym nie wspominał i po jakimś czasie przestałem już się obawiać, że poruszy ten temat, ale… myliłem się.

- Ja… nie planuję się zabić, więc możesz dać sobie ze mną spokój.

Spojrzał na mnie intensywnie i powiedział:

- Więc myślisz, że chodzi mi tylko o to? Posłuchaj… zrobimy tak… JA sam będę zajmował się… tego typu sprawami, ty weźmiesz pozostałe, ok? Chyba, że chcesz…

Wytrzeszczyłem na niego oczy. Aż tak źle o mnie myśli?!

- Nie, nie chcę! - powiedziałem głośno.

Wtedy skinął głową i… tak zakończyła się ta sprawa, nikt nigdy przy mnie o tym nie wspomniał, więc to znaczy, że dochował sekretu. Minęło wiele kolejnych miesięcy, miałem innego rodzaju sprawy i czułem się… bezpieczny, znów normalny. Starałem się zapomnieć, wyprzeć z umysłu tę część mnie.

Następnego dnia po tamtej rozmowie z nim nie poszedłem do pracy, nie miałem sił. Dopiero rano przemknęło mi przez myśl JAK to może dla niego wyglądać… Że ja też popełniłem samobójstwo. Nie chciałem, by się martwił, ale i tak w żaden sposób go nie zawiadomiłem, że ze mną wszystko dobrze.

Pewnego dnia na ostatnią chwilę okazało się, że ktoś tam się rozchorował i potrzebne jest zastępstwo do pewnej sprawy. Chodziło o jakiegoś rannego mężczyznę… - Nataniel skrzywił się. - Kolega zapytał, czy ja jestem teraz wolny, a Eryk spojrzał na mnie ukradkiem.

Dopiero wtedy zacząłem myśleć, że ja wcale nie wiem, czy… Nigdy w życiu nie byłem z mężczyzną i czułbym się bardzo źle, gdyby ten cholerny fetysz i to potrafił we mnie zmienić. A… skoro byłem w stanie zainteresować się kobietą dwa razy ode mnie starszą, to…

Ale skinąłem mu głową. Muszę się przekonać, chcę chociaż wiedzieć… czy teraz będę musiał unikać także mężczyzn… Eryk zgodził się, pojechałem tam z kolegą.

Nie pamiętam tamtej sprawy. Od razu, pełen lęku, spojrzałem na rany tamtego mężczyzny i… nie poczułem zupełnie nic. To była dla mnie ogromna ulga.

Opowiedziałem potem o tym Erykowi, by w przyszłości wiedział, że nie musi szukać kogoś innego do tego typu spraw.

Ale… jakieś pół roku temu – Przez jego twarz przebiegł grymas. - Wydarzyła się nagła sytuacja, zostałem zabrany na akcję, Eryka chyba nawet nie było wtedy w budynku.

Zgodziłem się, co mogłem zrobić? To było podpalenie, niemal cały budynek spłonął. Gdy dotarłem na miejsce… to było straszne. Kilka rannych osób, pełno dymu, pogotowie, straż pożarna.

I tam była kobieta… miała poparzoną twarz, szyję, dekolt. A ja… nigdy wcześniej nie czułem takiego podniecenia. - Mocno zacisnął powieki. - Ona siedziała i płakała, straciła w tym pożarze męża, a ja… Uciekłem od niej. Schowałem się w krzakach i zwymiotowałem.

Wtedy czułem do siebie tak ogromne obrzydzenie jak nigdy wcześniej. Powiedziałem koledze z policji, że się rozchorowałem i uciekłem stamtąd. Znów myślałem o rezygnacji z policji. To nie było dla mnie.

Następnego dnia Eryk zapytał cicho: „Wszystko dobrze?”, a ja odpowiedziałem: „Tak, oczywiście”. Co miałem powiedzieć? Mówić mu o tym wszystkim?

I tyle, jak widziałaś na tej kartce… Potem znów wszystko było dobrze, aż do wczoraj. Nie mam pojęcia, CZEMU Eryk kazał mi to napisać. Dotychczas wspierał mnie cały czas. Czemu teraz chciał… zrobić mi na złość? Zadrwić ze mnie? Zdyskredytować mnie? Wystawić na próbę? Nie mam pojęcia.

Amber przez jakiś czas nie była w stanie się odezwać. To wszystko zbyt ją przytłoczyło, jednak w końcu powiedziała:

- Więc każ mu się walić! - Doceniała dobrą wolę Eryka, ale zdenerwowało ją to, co teraz zrobił.

- Wiesz… tylko on jest po mojej stronie. Gdyby chciał mi zaszkodzić, to…

- A zrobiłeś mu coś? - zapytała delikatnie.

Pokręcił głową.

- Nie mam pojęcia, o co może chodzić. Wiesz, Amber, ja… Cały czas się boję, że… że to ma coś wspólnego z ojcem.

- Ale niby co? - szepnęła.

Zacisnął mocno zęby.

- Dobrze wiesz, co… To, co robił mi przez lata.

- Ale wcześniej ty nie… - zaprotestowała.

- Nie, ale… nie pamiętam, może nigdy wcześniej nie widziałem u nikogo żadnych ran, więc… A może mój umysł potrzebował lat, by… by to się we mnie obudziło. - Jego twarz wykrzywiła się. - Znam się trochę na psychologii ze względu na pracę, a tu okazuje się, że nie tylko CZYTAM o świrach, ale sam jestem jednym z nich…

- Przestań! - krzyknęła. Wciąż czuła dziwny ucisk w sercu, ale… ta opowieść jasno pokazywała, że Nat nie zrobił nikomu nic złego, więc…

- I co? - powiedział ostro. - Chcesz mnie znać po tym, co usłyszałaś?

- Tak, chcę! - krzyknęła z pasją. - Nie rozumiem… ani słowem nie wspomniałeś mi, żebyś kogoś skrzywdził, więc czemu miałabym cię znienawidzić?

Skrzywił się na te słowa, choć nie takiej reakcji się spodziewała. W końcu powiedział cichym, pokonanym głosem:

- Więc ty też brałaś pod uwagę, że... mógłbym kogoś skrzywdzić, że jestem... potworem, tak? - szepnął.

Cholera! Źle ją zrozumiał. Musi to szybko naprostować.

- Nie! NIE JESTEŚ potworem! Właśnie o tym mówię, nie wierzę, że mógłbyś kogoś skrzywdzić, ale ty się tego wyraźnie boisz, więc... A… um… - dodała, zawstydzona. - Ja tam uważam, że powinieneś sobie kogoś znaleźć i… wtedy w pracy byłbyś spokojniejszy.

Przymknął oczy i powiedział cicho:

- Próbowałem. Znalazłem jakąś dziewczynę online, umówiliśmy się w kawiarni i… rozmawialiśmy, było naprawdę super i… wtedy zobaczyłem, że na nadgarstku ma bliznę i… uciekłem natychmiast. - Westchnął.

Amber zmarszczyła brwi. To nie miało sensu.

- Ale… czemu?

- To oczywiste! - wykrzyknął. - Chcę o tym zapomnieć, muszę znaleźć sobie kogoś, kto… nie ma żadnych blizn i może wtedy… stanę się bardziej normalny.

- Nat… - zaczęła delikatnie. - Nie zapominaj o sobie, wtedy będziesz nieszczęśliwy. POSŁUCHAJ: to samo w sobie nie jest niczym złym… Fetysz jak każdej inny. To byłoby złe, gdybyś kogoś skrzywdził, a tak… Znajdź sobie kogoś… wiesz, na jakiejś stronie internetowej, powiesz… że szukasz kogoś z bliznami, wtedy nie będziesz musiał niczego przed nią ukrywać, uspokoisz się i… Nie będziesz się już tak bał, że kogoś skrzywdzisz.

- Nie – odpowiedział stanowczo.

- No a… Su? - zapytała delikatnie. - Wiem, że ci się podobała w liceum i… Ona ma jakieś blizny?

Odwrócił od niej głowę.

- Nie mam pojęcia – odburknął. - I nie chcę wiedzieć. W szkole byłem jeszcze normalny, a teraz… nie chcę spieprzyć jej życia, niech znajdzie sobie kogoś odpowiedniego.

- Nat, ty wcale nie jesteś…

Ze złością ruszył w stronę drzwi. W progu powiedział jeszcze:

- Jutro zobaczę, co Eryk miał na myśli i tyle… A ty zapomnij o tej rozmowie raz na zawsze! - Na jego twarzy odbijało się tak ogromne zmęczenie, że Amber z trudem na to patrzyła.

Wtedy Nataniel odwrócił się na pięcie i trzasnął za sobą drzwiami.

Została całkiem sama w jego pokoju i przez chwilę tępo patrzyła na zamknięte drzwi. Z nerwów miała ściśnięty żołądek.

Co mogłaby zrobić, by mu pomóc? By poczuł się choć odrobinę lepiej?


KONIEC


22.3.23, 23:54

(6 str.)