czwartek, 15 czerwca 2023

Język nie zapomina...

Sai siedział zamyślony na fotelu w domu swoim i Ino. Zbliżała się rocznica śmierci Danzo, a on nadal – choć minęło tyle lat – nie mógł przestać o tym myśleć.

Odruchowo przesuwał językiem po zębach. Tym językiem, który już od kilkunastu lat nie płonął bólem. Ale on nadal pamiętał. Nie potrafił zapomnieć…

- Hej, stało się coś, Sai? - Usłyszał nagle za sobą głos Ino.

Odwrócił się i spojrzał na nią, nie uśmiechając się. Nie umiał się uśmiechać. Jak często ludzi mówili mu, że jego uśmiech jest durny lub fałszywy?…

- Nie, nic, tak tylko sobie siedzę… - skłamał, ale CO miałby powiedzieć? Wciąż nie umiał wspomnieć o tym nikomu, nadal bał się tamtego bólu.

Ino westchnęła i usiadła obok niego.

- Po prostu powiedz, ok?

Sai przesunął dłonią po udzie. Czuł się niepewnie, mówiąc jej coś tak dla siebie osobistego.

- Niedługo będzie rocznica śmierci Danzo – powiedział po prostu.

- Och… - szepnęła Ino. - I… co o tym myślisz?

Co o tym myślał? To było tak skomplikowane…

- Posłuchaj… - zaczął, starając się przekazać jej wszystko. Byli małżeństwem już kilkanaście lat, a tak naprawdę nigdy jej o tym nie mówił…

Danzo… uratował mi życie. Byłem dzieckiem bez rodziny. Dał mi wyszkolenie ninja, dach nad głową, jedzenie, ubranie, inne osoby, z którymi mogłem rozmawiać. - Sai przymknął oczy. Czemu mówienie tego przychodziło mu z takim trudem?

Jest dla mnie jak ojciec. Miałem tylko jego. A w zamian… miałem robić wszystko, co chciał. Uczyć się każdego dnia, że emocje są złe i że nie mam PRAWA ich okazywać. - Zadrżał. - Zabijać bez mrugnięcia okiem każdego, kogo on mi wskazał. Z dumą i radością przyjąć Przeklętą pieczęć i znosić ból. Nie mówić o nim źle. Kłaniać się przed nim. - Spojrzał na Ino, choć z trudem znosił tę rozmowę. Ino miała łzy w oczach.

Gdy umarł… to była najlepsza i najgorsza rzecz jednocześnie. Rozumiesz?

Ino pokręciła głową, nadal walcząc ze łzami.

- Nie, Sai… Chyba nie jestem w stanie tego pojąć. Ja… mój ojciec był wspaniałym człowiekiem. Nigdy… nie zmuszał mnie do czegoś, czego nie chciałam zrobić.

Sai zapatrzył się przed siebie.

- Chciałem, by żył wiecznie, by był przy mnie, bo miałem tylko jego. I chciałem, by umarł. Jak najszybciej, bo życie z nim było trudne. I złe. Dał mi wszystko i jednocześnie… zabrał emocje i normalne życie.

Dlatego nie lubię, gdy zbliża się rocznica. Zwykle jakoś… staram się o nim nie myśleć, choć to trudne. Ale o tej porze roku nie jestem w stanie.

Ino delikatnie pogłaskała go po ramieniu. Nigdy nie łączyło ich nic więcej w sensie fizycznym. Dlaczego? Czy tak postępują małżeństwa? W książce czytał, że nie… Ale nigdy nie umiał znaleźć słów, by ją o to zapytać. Może tak było lepiej?

- Danzo był mordercą i… - Nagle znów to poczuł. Ten ból, palący, straszny ból. Pochodził z jego języka i sprawiał, że zaczynał się dusić. Jęknął i złapał się za gardło.

- SAI! - ryknęła Ino, zrywając się.

Uspokój się! Mówił sobie. Wiedział, że Pieczęć już nie istnieje, ale to nadal się zdarzało. Powoli odzyskiwał oddech… Ino klęczała koło niego, płacząc. Odetchnął z trudem i powiedział:

- Przepraszam…

- Za co? - zapytała Ino, podnosząc się z podłogi.

- Ja… wciąż nie umiem nad tym panować. Jak wiesz, Pieczęć zniknęła z mojego języka razem ze śmiercią Danzo, ta reakcja nie powinna już mieć miejsca…

- Ale? - drążyła Ino. Wydawała się być zdeterminowana.

- Ale najwyraźniej moje ciało… przywykło do tego bólu, zapamiętało je i połączyło z mówieniem źle o Danzo, więc teraz… SAMO wywołuje ten ból, już bez pieczęci. To nawet dość interesujące… - powiedział z zainteresowaniem.

- Ale… to straszne.

Sai spokojnie wzruszył ramionami.

- Inni byli członkowie Korzenia też to odczuwają. Pytałem ich. Wiesz… tyle lat tresowania nas teraz daje efekty…

Ino spojrzała na niego ze smutkiem.

- Muszę już iść – powiedział nagle, zerkając na zegarek.

- Znów idziesz do Sakury? - W jej głosie było coś… Sai nie umiał tego nazwać, nadal tak niewiele wiedział o emocjach.

- Tak – odparł, wstając.

- Cześć, Sai! - usłyszał radosny głos Sakury, gdy tylko przekroczył próg jej domu.

Lubił tu przebywać. Rozmowy z Sakurą wydawały mu się o wiele prostsze niż z Ino. Czy to dlatego, że Sakura była psycholożką?

Tak naprawdę te ich „rozmowy” były po części luźnymi spotkaniami z przyjaciółką, a po części spotkaniami terapeutycznymi. Sakura zaproponowała mu to jakieś pół roku temu, a on się zgodził. Wcześniej właściwie nie mieli ze sobą kontaktu, choć Sai nie rozumiał, dlaczego.

- Wydarzyło się dziś coś ciekawego? - zapytała lekko.

Sai usiadł, opuszczając głowę.

- Nie rozumiem Ino – wypalił, a Sakura uśmiechnęła się lekko. - Ciebie też nie rozumiem, ale jakby… trochę mniej.

- No wiesz… Każdy człowiek jest inny.


Sakura poczuła ucisk w brzuchu. Odcięła się od Saia, od wszystkich na kilkanaście lat… Nie umiała poradzić sobie z utratą Sasuke. To zbyt bolało. A potem, kawałek po kawałku, uczyła się znów rozmawiać z innymi. Z Saiem, z Karin, Naruto i… z Sasuke.

Ich sesje terapeutyczne trwały już kilka miesięcy, a ona dopiero teraz odważyła się zadać TO pytanie:

- Sai… dlaczego… dlaczego wy wzięliście ślub?

Sai patrzył na nią przez chwilę szeroko otwartymi oczami, nie rozumiejąc.

- Czy… jest między wami coś romantycznego?

Tak trudno było się jej porozumieć z Saiem… Gdy z nim rozmawiała, czuła się tak, jakby rozmawiała z dzieckiem. Musiała dobierać odpowiednio słowa, by zrozumiał.

Sai pokręcił głową. Sakura sama nie wiedziała, co czuje po jego odpowiedzi. Tak, spodziewała się tego… Ale jednocześnie… miała ochotę krzyknąć „PO CO więc oni byli razem?!”.

- Więc… nigdy nie mieliście seksu? - zaryzykowała pytanie.

Sai zacisnął usta i odparł:

- Nie, nigdy… Choć żałuję.

Nic więcej nie dodał, a Sakura zaczęła rozmyślać… Nagle coś przyszło jej do głowy.

- Sai… nie musisz odpowiadać na te pytania, jeśli czujesz, że nie chcesz, dobrze?

Sai tylko wzruszył ramionami.

- Masz kłopoty z erekcją?

Niemal otworzyła ponownie usta, by wyjaśnić mu, co ma na myśli, ale on odparł:

- Nie.

Dobrze, pomyślała. Więc to nie kwestia ciała, więc… psychiki? Zadała kolejne pytanie:

- Masturbujesz się czasem?

Znów spodziewała się, że zapyta: „A co to znaczy?”. Pamiętała jak kiedyś bombardował ją i innych tego typu pytaniami, ale najwyraźniej zdobył już potrzebną wiedzę. Ale on odparł:

- Tak.

Nie wydawał się być skrępowany tymi pytaniami.

Więc to też nie kwestia braku libido. Więc o co chodziło, do cholery?! Myślała.

- Nigdy… nie próbowaliście zbliżyć się do siebie… fizycznie? - drążyła.

- Nie.

Miała ochotę krzyczeć. Chciała mu jakoś pomóc, ale nie miała pojęcia JAK, gdy on ciągle tak zdawkowo odpowiadał…

- Dlaczego?

Sai westchnął.

- Bo to ona… nie chciała.

Sakura zamrugała, zaskoczona. Chyba takiej odpowiedzi się NIE spodziewała. W końcu wiedziała, że to Ino nalegała na ten ślub, a teraz… Więc po co? Zapytała samą siebie po raz kolejny.

Tym razem już nie musiała zmuszać Saia do dłuższej odpowiedzi.

- Ona mi się oświadczyła i… zgodziłem się, choć właściwie nie wiedziałem, co to znaczy. Potem wzięliśmy ślub i… miała być noc poślubna. Ja wcześniej czytałem książkę na ten temat i wiedziałem już, co się wtedy robi. – Sai w zamyśleniu spojrzał przez okno. – Tak, ale… ona od razu poszła spać. Pomyślałem, że po prostu jest zmęczona i też poszedłem spać.

A następnego dnia wieczorem… podszedłem do niej i położyłem jej rękę na ramieniu i powiedziałem: „Masz ochotę pójść ze mną do łóżka?”, tak jak było napisane w jednej książce.

Sakura w myślał uśmiechnęła się do siebie. Cóż, jak na niego to nie był aż tak zły tekst…

- A ona… - Sai zamilkł na chwilę. – Wpadła z panikę. Odskoczyła ode mnie i krzyknęła: „Nie dotykaj mnie nigdy więcej!” – Sai pochylił nisko głowę. – Zrobiłem coś źle, Sakura?

Sakura zacisnęła zęby. Ta reakcja Ino… To było nieprawdopodobne. Czemu? Czego się bała? Ino była dorosła, wiedziała, co robi się z mężczyzną w łóżku, więc… Czy to dlatego wybrała właśnie Saia? Sądziła, że bez uczuć ani wiedzy o seksie on nigdy nie będzie próbował jej uwieść? Ale dlaczego? To brzmiało jak rekcja na gwałt, ale przecież nie… Zrobiło jej się niedobrze.

Wprawdzie była terapeutką Saia a nie Ino, ale MUSI z nią pogadać…

- Nie. – Zdołała się wreszcie odezwać. – Nie zrobiłeś nic źle, Sai. A chciałeś tego… ty, a nie tamten podręcznik? – zapytała po chwili.

Sai odezwał się dopiero po chwili wahania.

- Nie… Ja chyba nie wiem, czemu ludzie tak wychwalają ten seks. Nie jestem go ciekaw.

Sakura znów uśmiechnęła się w duchu. Więc może to i dobrze, że tak się dobrali? Jeśli oboje są szczęśliwi w swoim białym małżeństwie, to nie będzie tego psuć, ale… I tak musi pogadać z Ino, choćby z uwagi na ich dawną przyjaźń.

*

Dwa dni później zapukała do drzwi domu Ino i Saia, upewniając się wcześniej, że Sai na pewno jest na misji.

Ino dość szybko jej otworzyła.

- Och… to ty – powiedziała Ino.

Sakura westchnęła w myślach. Cóż, chyba nie powinna spodziewać się cieplejszego powitania po tylu latach milczenia.

- Wejdź – dodała po chwili. Przyszłaś do Saia, on… - mówiła Ino, prowadząc ją do salonu.

- ...jest na misji – przerwała jej. – Wiem. Przyszłam do ciebie.

- Naprawdę? – Ino zmarszczyła brwi, gdy siedziały już razem na kanapie.

Sakura poruszyła się niespokojnie. Czy to, co robiła nie było szalone? Ale już podjęła decyzję, więc…

- Posłuchaj… masz prawo się wściec – zaczęła Sakura – ale… Wiesz, że Sai chodzi do mnie na terapię i…

- Wiem i mi się to nie podoba – przerwała jej Ino.

- Nie? A dlaczego?

- Nie umiem tego wyjaśnić… - Ino nie patrzyła na nią. – Ale nie podoba mi się to.

Sakura skinęła głową, ale mówiła dalej.

- I ostatnio wspomniał mi o… waszym życiu w celibacie.

Ino zacisnęła mocno usta i wyglądała, jakby miała wybuchnąć.

- Sai! Ja go…

- Ino, proszę… - Sakura położyła jej rękę na ramieniu, nie planując tego. – Jeśli dzieje się coś złego, to…

- Na przykład co? – zapytała ironicznie Ino, głosem bardziej piskliwym niż zwykle – Coś ty sobie wymyśliła, co?!

Sakura otworzyła usta, zaskoczona jej wybuchem.

- Na przykład… jeśli ktoś cię kiedyś molestował to… - powiedziała w końcu.

Ino przez chwilę była tak zaskoczona, że milczała. A potem otworzyła usta i prychnęła.

- Taa… Wręcz przeciwnie…

Sakura znów otworzyła usta, zaskoczona. Co to niby ma oznaczać? Ale nie zdążyła zapytać, bo Ino dodała.

- Po co udajesz? Przecież obie w tym siedzimy, nie?

- Ja nie…

- Do cholery! Obie żałośnie po dwudziestu latach nie umiemy zapomnieć o Sasuke, choć on jest teraz mężem Naruto. Nigdy nie widziałam cię z żadnym facetem, więc nie wmawiaj mi, że bredzę!

Sakura milczała, całkowicie zszokowana. To prawda, cieszyła się, że Ino nikt nie molestował, ale… Chyba łudziła się, że tylko ona wciąż nie umie zapomnieć o Sasuke, że Ino i Karin są już od tego wolne…

Niespecjalnie miała ochotę rozmawiać o sobie, ale powiedziała:

- Prawda. Ale ja nie mam męża i… - Przerwała. Nie chciała być niemiła, ale miała ochotę powiedzieć: „Ale ja nie zawracam głowy jakiemuś facetowi a potem nie mówię, żeby nigdy więcej mnie nie dotykał…”, ale jednak tego nie zrobiła.

Ale Ino chyba i tak zrozumiała niewypowiedziane słowa, bo szepnęła:

- Posłuchaj, cholera, to nie tak miało być! Wybrałam go właśnie dlatego, żeby… żeby nigdy mnie nie dotykał. Przecież sama go znasz i… może to głupie, ale zupełnie nie spodziewałam się od niego takiej reakcji i… spanikowałam. Nie umiem myśleć o nikim innym poza Sasuke, nadal i…

Spojrzała Sakurze prosto w oczy i powiedziała:

- Kurczę, ty jesteś taka silna, podziwiam cię. Masz odwagę być sama. Masz super pracę i… nie czujesz, że jesteś słabą kobietką, która nie poradzi sobie w życiu bez faceta.

Sakura prychnęła.

- Och, doprawdy? I ta „silna kobieta” od lat skupia się tylko na pracy, by uciec od życia? Odcina się od przyjaciół na LATA, bo Sasuke jej nie zechciał? - Sakura pochyliła się w fotelu. Serce mocno jej waliło. Nie planowała dziś takich zwierzeń, NIGDY nie planowała, ale… może to jej pomoże?

Ino zaśmiała się gorzko.

- Więc może obie jesteśmy żałosne, co? Wiesz… od najmłodszych lat każdy mówił mi jaka to jestem piękna… To niby fajne, co? – Zerknęła z krzywym uśmiechem na Sakurę. – Ale po latach okazuje się, że nie… Każdy mówił, że będę miała „wspaniałego męża”, a ja zawsze przytakiwałam.

I wierzyłam w to przez wiele lat. A potem… Sasuke mnie nie wybrał i… kurczę, dobrze wiem, że nadal wielu super facetów z radością by ze mną było! No i co? Nie mogłam…

Lata mijały a ja nadal nie umiałam zapomnieć o Sasuke. Temari, Karui i inne dziewczyny brały śluby a ja… choć nadal byłam młoda, panicznie zaczęłam bać się, że… będą tą żałosną, starą panną… Pamiętasz jak mówiłam tak o tobie jako dzieciak? – Ino westchnęła i oparła twarz na dłoniach. – A potem okazałoby się, że to o mnie.

- Ale przecież ja też nie mam męża, więc… czemu byłaś zazdrosna? – zapytała cicho Sakura.

Ino westchnęła.

- Najpierw tak właśnie się pocieszałam, ale potem… miałam obsesję na tym punkcie.