czwartek, 6 lipca 2023

Inna perspektywa

Emma czuła jak mocno kręci się jej w głowie, gdy szła. Słowa Willa wciąż krążyły jej po głowie… „To ty nie wiesz, czym zajmuje się twój Charles?”. Mocno zacisnęła pięści, przyspieszając. Oczywiście, że wiedziała! Był lekarzem, do cholery. On pewnie znów coś sobie ubzdurał, by pisać te swoje sztuki…

Dotarła do zamku i poszła prosto do pokoju Charlesa. Ze złością wparowała do środka, nie pukając. Wtedy dopiero pomyślała, że on zawsze spał rano… Bo całą noc „zajmował się pacjentami”. Czy to możliwe, że pacjenci oznaczają…?

Stanęła na środku pokoju, zakłopotana. Charles spał. Wyglądał tak słodko… Nagle otworzył oczy i uśmiechnął się lekko.

- Emma?… Super, że jesteś, choć jestem bardzo zmęczony…

Emma zacisnęła zęby. Ten jego delikatny głos, miękkie rysy twarzy. Był piękny, idealny. Ale nie może dać się teraz temu opętać…

Podeszła do niego szybko i krzyknęła:

- Kiedy planowałeś mi powiedzieć?! O swoim prawdziwym zawodzie!

Oczy Charlesa rozszerzyły się, ale szybko odpowiedział:

- Nie „prawdziwym”. Ja po prostu mam dwa zawody.

Ze złością usiadła na krześle obok łóżka. Charles także usiadł.

- Wy wszyscy jesteście nienormalni! Vlad z jego kontrolowaniem umysłów ludzi, Faust z eksperymentowaniem na ludziach i ty…! - krzyknęła. Łzy spływały jej po twarzy.

I nagle Charles, który zawsze był pełen dobroci i spokoju, krzyknął z twarzą wykrzywioną złością:

- Jeśli ty porównujesz eksperymenty na ludziach i wykopywanie ciał z grobów do bycia prostytutką, to ty jesteś nienormalna a nie my!

Emma w zaskoczeniu otworzyła usta. Jego słowa odbijały się echem w jej głowie. „Nienormalna”… On miał rację. Charles nikogo do niczego nie zmuszał…

Właśnie planowała otworzyć usta, by mu to powiedzieć, ale w jednej chwili zmieniła zdanie. Gwałtownie rzuciła się w stronę łóżka i mocno go pocałowała. Usiadła na nim okrakiem i zaczęła zdejmować z siebie ubranie. Dotychczas jedynie się całowali. Jęknęła głucho, gdy on także ją pocałował i mocno przycisnął do siebie.

- Przepraszam… - zdołała jedynie z siebie wydusić między pocałunkami. - Miałeś spać…

Charles zaśmiał się jej w usta i odpowiedział:

- Dla ciebie znajdę siły…

W końcu położyli się obok siebie ciężko oddychając. Emma mocno go objęła i przymknęła oczy. Czuła się taka radosna i szczęśliwa… O co ona jeszcze przed chwilą robiła awantury…?

- Kocham cię, Charles… - szepnęła.

Zaśmiał się słodko i odparł:

- Nie. To ja cię kocham najmocniej na świecie.

- Czemu wcześniej tego nie robiliśmy? - zapytała.

Charles westchnął.

- Bo nie chciałem cię do niczego zmuszać. Chciałem, by to była tylko twoja decyzja.

- Więc dziś też tam byłeś? W dzielnicy czerwonych latarni?

Skinął głową.

- I jak było? - zerknęła na niego.

- Cudownie jak zawsze. To zawód moich marzeń. - Uśmiechnął się szeroko.

- Jak to się zaczęło, opowiesz mi?

Posmutniał, a Emma pogłaskała go po ramieniu.

- Za życia byłem… katem – powiedział pełnym bólu głosem. - To był najgorszy zawód na świecie! Chciałem dawać ludziom radość a nie śmierć… Ale ja sobie tego nie wybrałem. Zostałem do tego zmuszony, nie umiem zliczyć, ile osób w życiu zabiłem… - Przerwał i zaszlochał.

I choć to ludzie chcieli, bym dla nich zabijał, to… I tak mnie nienawidzili, byłem dla nich potworem, gardzili mną, unikali, wyzywali… - Westchnął i spojrzał na nią. - Wprawdzie mój obecny zawód też nie jest zbyt poważany, ale i tak jest o wiele lepiej.

Byłem całkiem sam, całe życie. Nigdy nikogo nie miałem, przyjaciół, ukochanej osoby… Miałem w sobie tak wiele miłości i nie mogłem jej nikomu dać…

Potem umarłem i… pojawił się pan Vlad. Zostałem wskrzeszony i… Faust zajął się swoimi eksperymentami a ja zacząłem myśleć, CO chcę teraz robić. Zdecydowałem się niemal od razu. Poszedłem do mojego obecnego alfonsa. - Zaśmiał się nagle. - I powiedziałem mu, że jestem dziewicą, a on odparł: „Taa… jasne, każdy tak mówi”. Ale na pieniądzach mi nie zależało, mam wszystko, czego mi trzeba u pana Vlada.

- I co zrobiłeś? - Zaśmiała się Emma. Nagle poczuła się tak lekko…

- Nic. Jakaś kobieta dostała moje dziewictwo po promocyjnej cenie i tyle. Po jakimś czasie alfons powiedział do mnie: „Wiesz co? Ty chyba naprawdę nie kłamałeś! Ludzie mówią mi, jaki jesteś nieporadny! Ale słyszałem, że szybko się uczysz, tak trzymaj!” - Wzruszył ramionami.

A tamta kobieta też mi nie uwierzyła. Ale już więcej jej nie spotkałem. Zwykle widzę tych ludzi tylko raz, to duże miasto, jest tu wielu turystów.

- A zawsze… wszystko jest dobrze? - zapytała.

Skrzywił się lekko i odparł:

- Pewnego dnia przyszedł do mnie pewien facet i…

Emma zmarszczyła brwi. Nie miała pojęcia, że Charles spotyka się także z mężczyznami.

- Facet?

- Tak. Wiesz… głównie to są kobiety, ale nie tylko. No i on… był agresywny.

Emma poczuła ścisk w żołądku. Tego się bała.

- Szeptał mi wciąż do ucha wyzwiska i był bardzo gwałtowny, ale…

- Trzeba było coś z tym zrobić, Charles! - zaprotestowała.

- Ale po chwili doszedłem do wniosku, że jego zachowanie jest podniecające, więc…

Emma mocno zacisnęła usta. Bała się o niego...

- Czasem też ktoś się na nas wścieka i na przykład rzuca czymś w szybę… Widziałaś jak wygląda dzielnica czerwonych latarni?

Skinęła głową. Widziała, choć jedynie na zdjęciach.

- Ale to też bzdura, zresztą traktują tak nie tylko mnie! - dodał, a Emma nie słyszała smutku w jego głosie. - Chciałbym, żebyś mnie tam kiedyś odwiedziła, to byłoby cholernie podniecające!

Emma uśmiechnęła się. Tak, ona też tak uważała. Ale nagle Charles dodał z wahaniem:

- Ale może lepiej, gdybyś nie mówiła, że jesteśmy razem… lepiej, żebyś udawała moją klientkę.

- Dlaczego?

- Bo… nie chcę, by ktoś coś ci zrobił, gdyby się dowiedział, że spotykasz się z „kimś takim”.

- Nie mów tak! - zaprotestowała.

Charles westchnął.

- Słuchaj… ja tak nie myślę, ale różni ludzie się zdarzają.

Skinęła głową. Ciekawe, co powiedziałby na to le Comte? Może uznałby, że oszalała? Ale ona i tak chciała tego doświadczyć.

*

Charles w końcu położył się spać, a kolejnego dnia znów rozmawiali.

- A czemu używałeś słowa „pacjenci”? Dla mojego użytku? - zapytała po chwili milczenia.

Pokręcił głową.

- To nie był mój pomysł. Tak naprawdę pan Vlad i Faust niezbyt… lubią mój zawód, więc oni też zaczęli tak mówić. Wymyślił to Faust. Powiedział któregoś razu, bym mówił, że idę do „pacjentów” i wyjaśnił, że dzięki temu inni nie będą na mnie źle patrzeć i…

- Czemu mi nie powiedziałeś? - zapytała delikatnie.

Westchnął.

- Bo… sama widziałaś jak zareagowałaś… Nie chciałem cię stracić. Nigdy nikogo wcześniej nie kochałem, wiesz?

W odpowiedzi pogłaskała go po policzku.

- A kto ci powiedział?

- Will – odparła z wahaniem.

Charles zamyślił się.

- Wiesz… nie znamy się zbyt dobrze, on zwykle rozmawia z panem Vladem… Ale może dobrze się stało, że ci powiedział? W końcu jest między nami pełna szczerość.

- A jak myślisz, czemu to powiedział? - zapytała.

- Nie wiem? Może to jakiś jego eksperyment? A może mu na tobie zależy i chciał, byś znała prawdę?

- A jak radzisz sobie z kontaktami z ludźmi jak wampir? - zapytała o coś, co od dawna ją interesowało. - Nie pragniesz ich krwi?

Zaśmiał się.

- Nie. Po pierwsze, piję dużo krwi przed pracą, na wszelki wypadek. Po drugie, jak sama wiesz, pragnienie krwi jest najmocniejsze, gdy się kogoś kocha, a ja do tych ludzi nic nie czuję, a po trzecie… cóż… staram się unikać gryzienia, bo… to mogłoby być kłopotliwe, wiesz jak to działa na ludzi.

Emma tylko pokiwała głową. Tak, to byłoby krępujące… Przypomniała sobie jaką przyjemność dają kły wampira… Poczuła jak robi się jej gorąco na to wspomnienie.

- Pewnego dnia pewna kobieta uparła się, bym ją ugryzł. Kilka razy upierałem się, że nie… ale w końcu jej uległem.

Emma wytrzeszczyła oczy.

- I co? Nie zorientowała się?

- Ugryzłem ją, starając się, by nie zorientowała się, że czuje przyjemność właśnie z tego ugryzienia. Była bardzo zadowolona i poszła sobie. Na szczęście więcej nie wróciła, a inni ludzie nie mieli takich pomysłów. - Uśmiechnął się do niej pogodnie.

*

Jednak odważyła się na wizytę w pracy u Charlesa dopiero po kilku tygodniach. Wcześniej poszła do le Comte’a i opowiedziała mu wszystko: o swoim związku z Charlesem, jego zawodzie i ich szalonym planie na randkę.

Najpierw milczał przez chwilę, jednak w końcu powiedział, że nie będzie jej prawił morałów, bo jest dorosła i sama wie, co jest właściwe. Potem obiecał, że pójdzie razem z nią w tajemnicy, by dyskretnie mieć na nią oko, gdyby coś się wydarzyło. Charles wiedział o wszystkim.

Z mocno bijącym sercem wybrała się wieczorem do dzielnicy czerwonych latarni. Rozglądała się nerwowo wokół, w końcu dostrzegła Charlesa w witrynie. Był niemal nagi, miał na sobie jedynie skórzane seksowne stringi. Wyginał się i uśmiechał do ludzi na ulicy, by ich skusić. Emmie mocno zabiło serce. Był tak cudowny… Wiedział o jej wizycie dzisiaj. Czy także był podekscytowany?

Podeszła jeszcze bliżej, a on mrugnął do niej i przesunął zmysłowo dłonią po swoim udzie. Zadrżała. Stała tak przez chwilę, chłonąc wzrokiem jego piękne ciało, a potem odważyła się wejść do środka. Podeszła do niego i zapłaciła. Charles uśmiechnął się do niej słodko i powiedział:

- Witaj…

Emma uśmiechnęła się w odpowiedzi, podekscytowana udawaniem nieznajomej. Chwilę potem byli już w swoich objęciach…


KONIEC

6.7.23, 23:31

(3 str.)