piątek, 31 marca 2023

Motywy działania

Sucrette czuła ogromny szok, gdy przeczytała te wiadomości na telefonie Kentina. Policzki jej płonęły, to brzmiało tak jakby on był… prostytutką? Nie, musi być jakieś inne wyjaśnienie, na pewno…

Choć w pierwszej chwili marzyła jedynie o ucieczce, zmusiła się, by z nim porozmawiać, bo wtedy będzie znała prawdę, zamiast zadręczać się tym wciąż i wciąż od nowa.

Odczekała kilka dni, by ochłonąć i skontaktowała się z nim. On próbował dzwonić do niej przez te kilka dni milion razy, ale ona nie odbierała ani nie pisała do niego smsów.

Teraz napisała krótko: „Chcę się spotkać”. Odpisał niemal od razu: „Dobrze, już jadę”.

Siedziała nerwowo i czekała. To była tak ważna chwila… Starała się nie przypominać sobie swojej ekscytacji, gdy spotkała Kentina po latach. Tak bardzo cieszyła się, że wrócili do siebie, tamta wspólna noc była wspaniała i… czy to wszystko miało teraz zostać przekreślone…?

Kentin zapukał krótko a ona natychmiast mu otworzyła. Usiedli obok siebie, a ona widziała wyraźnie, że… jego dłonie się trzęsą. Czyżby jednak miał coś do ukrycia?… Zrobiło się jej niedobrze.

- Nie będę owijał w bawełnę. Przeczytałaś tamte wiadomości, tak? - zapytał rzeczowo, a ona trochę zdziwiła się jego pewnym głosem, ale odparła:

- Tak, przepraszam, ale…

Szybko jej przerwał i pokręcił głową.

- Nie, nie o to chodzi. Chcesz znać prawdę? Domyślasz już się jej, powiedz? - szepnął.

Z wahaniem skinęła głową. Nadal naiwnie łudziła się, że się grubo pomyliła…

- To powiedz, czego się domyślasz? - zapytał, patrząc jej intensywnie w oczy.

- Nie. - Pokręciła głową. - Wolę nie.

Zaśmiał się a ona pomyślała, że ten uśmiech zupełnie do niego nie pasuje. Był taki… gorzki, smutny.

- No mów – zachęcił ją delikatnie.

Przełknęła ślinę. Najwyżej zrobi z siebie idiotkę i wtedy będzie go przepraszać.

- Jesteś prostytutką – powiedziała, a potem wstrzymała oddech. Niemal krzyczała w myślach „Błagam, niech to się okaże jednym wielkim nieporozumieniem!”.

A on otworzył usta, potem znów je na chwilę zamknął i w końcu odparł:

- Tak, masz rację.

Jego głos był taki zwyczajny, spokojny, jakby rozmawiali o pogodzie, a ona poczuła, że się dusi…

Kentin spuścił wzrok.

- Tak, wiem, powinienem był powiedzieć ci wcześniej, ale… nie mogłem, dobrze wiedziałem, że wtedy odsuniesz się ode mnie a ja… tęskniłem, jesteś jedyną osobą w moim życiu, za którą kiedykolwiek tęskniłem.

Ale te słowa nie sprawiały, że czuła się lepiej. Łzy płynęły jej z oczu, a ona nie umiała ich zatrzymać.

- Nie musisz chcieć mnie więcej znać, rozumiem to, ale… jeśli możesz, wysłuchaj mnie. To nie są żadne usprawiedliwienia, to jedynie… moja historia, chcę, byś ją poznała, bo jesteś mi bliska.

Skinęła głową, choć łzy sprawiały, że niemal go nie widziała.

Rozsiadł się wygodniej na kanapie i zaczął, ze wzrokiem utkwionym gdzieś przed nią:

- Powinienem zacząć chyba… od mojego ojca. - Zerknął na nią. - Znasz go, zawsze był taki ostry i wymagający wobec mnie.

Jakoś to znosiłem, bo co miałem robić? Dla niego nigdy nie byłem wystarczająco dobry. To wszystko sprawiło, że moje poczucie własnej wartości niemal nie istniało.

Ale pewnego dnia posunął się o wiele za daleko: wysłał mnie do szkoły wojskowej. - Kentin zamilkł, patrząc intensywnie przed siebie.

Dla ciebie to pewnie nie było nic złego: wróciłem stamtąd pewny siebie, bardziej wysportowany… I wspomniałem ci jedynie zdawkowo, że ktoś mnie tam zaatakował i że to Evan mnie uratował, potem się zaprzyjaźniliśmy i on zaczął uczyć mnie tego wszystko, co konieczne w szkole wojskowej i wtedy stałem się pewny siebie. - Zerknął na nią szybko.

- Nie okłamałem cię wtedy, jedynie… nie powiedziałem dokładnie, CO tamci mi zrobili…

Sucrette poczuła, że znika z niej cała złość. Nie, NIE, on nie ma na myśli tego, prawda?…

Kentin odwrócił twarz, by nie mogła jej dostrzec i mówił dalej z wyraźnym trudem:

- Byłem wtedy w mieście. Był wieczór, ja byłem wściekły, że jestem tak beznadziejny, że nic mi nie wychodzi. Chciałem odreagować, pospacerować, przemyśleć wszystko i byłem właśnie w drodze powrotnej.

Wtedy pojawili się oni, było ich dwóch… Byli starsi ode mnie, bardziej wysportowani, wyżsi. Od razu mnie zaczepili, zaczęli wygadywać bzdury, iść za mną, ja…

Próbowałem ich ignorować, potem uciekać, potem błagać… - Głos mu się załamał. - A oni rzucili się na mnie, przycisnęli do ziemi, zerwali ze mnie ubranie i…

Sucrette poczuła się tak, jakby spadała w przepaść. Nie… on nigdy jej o tym nie opowiadał, naprawdę przeżył taki koszmar?!… Poczuła łzy w oczach.

A potem sobie poszli, a ja tam leżałem i… nie chciało mi się już żyć. Było mi zimno, wszystko mnie bolało, byłem… strasznie załamany. Wtedy pojawił się Evan. Wcześniej znałem go tylko z widzenia.

On był całkiem inny niż ja, więc nigdy nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Nagle okazał się wspaniałym, ciepłym gościem. Pomógł mi wstać, ubrać się… To było jasne, CO mi się stało, ale on nie komentował tego złośliwie.

Potem wypytywał mnie jak tamci wyglądali, chciał się zemścić, ale nigdy ich nie odnalazł. NIGDY nikomu o tym nie powiedział. - Spojrzał na nią. - Wiem, że ty i inni go nie lubiliście i wiem, że mieliście CAŁĄ masę powodów, ale on… uratował mi życie. Dosłownie. Bo uchronił mnie przed samobójstwem.

Potem próbowałem jakoś dojść do siebie przy jego pomocy. Wtedy pierwszy raz w życiu POKOCHAŁEM wojsko, treningi i tak dalej…

Wróciłem do domu i… starałem się udawać przed wami wszystkimi, że wszystko jest dobrze, choć nie było.

Chyba najbardziej zabolała mnie reakcja ojca: nagle był ze mnie taki dumny… „W końcu jesteś prawdziwym mężczyzną…” - Skrzywił się. - Jakby liczyło się tylko to, czy nie przynoszę mu wstydu przed kolegami…

Z moją matką dogadywałem się o wiele lepiej, ale też nigdy nie opowiedziałem jej O TYM. Nikomu nie opowiedziałem, tylko teraz tobie. - Spojrzał jej w oczy, a ona poczuła wzruszenie, że on zwierzył się właśnie jej…

Potem był bal na zakończenie szkoły. Jak wiesz… tam Alexy wyznał mi miłość. Ja… od dawna czułem, że on traktuje mnie inaczej niż pozostałych, ale… nie miałem sił wyznać mu, że nic nigdy z tego nie będzie, bo ja nie lubię chłopaków.

Po prostu w myślach szykowałem się na ten dzień, w którym powiem mu kulturalnie i grzecznie, że… „bardzo mi miło, że tak o mnie myślisz, ale wybacz, ja nic do ciebie nie czuję”… - Uśmiechnął się ironicznie.

Ale stało się inaczej, wiesz? Podczas balu miałem dobry nastrój. Alexy zapytał, dziwnie zdenerwowany, czy może porozmawiać ze mną na osobności, a ja się zgodziłem. Niczego się wtedy nie domyślałem.

Poszliśmy razem do jakiejś pustej klasy. On wtedy zaczął mówić… że od dawna mu się podobam, że jestem taki wspaniały i że może „coś między nami będzie”. Ale wtedy… pogłaskał mój policzek. Rozumiesz? - zwrócił się do Sucrette. - Nie skoczył na mnie, nawet nie pocałował, a ja…

Nagle spanikowałem, kompletnie… Rzuciłem się na niego, odepchnąłem mocno aż poleciał na ścianę i wrzasnąłem: „NAWET nie waż się mnie dotykać!”. I uciekłem z klasy… - Westchnął ciężko.

Potem uciekłem do domu, sam przerażony moim atakiem. Nigdy wcześniej tak nie reagowałem, nie sądziłem, że tak będzie. Ale może to dlatego, że… Alexy jest gejem? Przecież tak długo go znam! NIGDY nie pomyślałbym, że chce zrobić coś wbrew mnie, naprawdę…

Potem miałem ogromne wyrzuty sumienia. Bałem się, że pomyśli sobie, że jestem jakimś homofobem. Jednak nie miałem odwagi go przeprosić, bo jaki to miałoby sens, co miałbym mu powiedzieć? Bo nie prawdę, nie byłbym w stanie… Boję się, że tamten mój wybuch zniszczył naszą przyjaźń raz na zawsze, ale nie umiem tego cofnąć…

Jak wiesz, po liceum wróciłem do szkoły wojskowej. Tak, kochałem to, ale to nie był jedyny mój powód… Czułem, że nie wiem, czego chcę od życia, chyba wciąż nie poradziłem sobie z tamtą traumą i…

Chciałem przeczekać, robić coś, co już znam i może… liczyć na to, że sam zrozumiem, co dalej? I w pewnym sensie tak właśnie się stało… - Kentin pochylił się w fotelu.

Pewnego dnia po prostu zrezygnowałem ze szkoły wojskowej, w jednej chwili. Poczułem wtedy, że dłużej tu nie wytrzymam.

Ale CO mogłem dalej zrobić? Wrócić do domu, tak, ale… Tam był ojciec, był TAKI dumny ze mnie, że wybrałem „właściwą drogę”… - Westchnął ciężko. - Więc gdybym NIE wybrał, według niego, właściwej drogi, to co, jak by mnie wtedy traktował? Nie podobała mi się jego postawa.

W tamtym czasie niemal całkowicie urwałem z nim kontakt. Nie miałem gdzie wracać, co robić… Wynająłem sobie coś niedaleko szkoły wojskowej, bo miałem jakieś tam oszczędności i czekałem na… sam nie wiem, na co. Byłem tak zdesperowany i pewien, że wszystko, tylko nie ojciec, że myślałem nawet, że bezdomność jest lepszym rozwiązaniem. Ale w końcu nie doszło do tego. - Kentin przeczesał dłonią włosy.

Pewnego dnia spacerowałem nad rzeką, rozmyślałem o moim marnym życiu. Wtedy skoczyła na mnie jakaś dziewczyna i… zaczęła całować. Nie znałem jej, nie miałem wtedy żadnego doświadczenia w tych sprawach.

Zacząłem się jej wyrywać, a ona mówi do mnie, że „przecież byliśmy tu umówieni”… - Zaśmiał się. - Chciałem jej to wytłumaczyć, ale ona się upierała, że to nie jest wcale pomyłka.

W końcu wzruszyła ramionami i powiedziała do mnie „Pomyłka, czy nie: chcesz ode mnie pieniądze za seks?”. Zamarłem, planowałem od razu powiedzieć do niej: „Nie, nie ma mowy!”, ale…

Pomyślałem o moim żałosnym położeniu: kasa mi się już kończyła. Zgodziłem się, choć czułem się z tym dziwnie.

Sucrette poczuła się nieswojo, słuchając takich wyznań, ale nie kazała mu przestać. Chce wysłuchać go do końca.

Nigdy wcześniej nie byłem z żadną dziewczyną. Nie było ani źle, ani dobrze, choć wciąż myślałem, co by było, gdyby moi bliscy się dowiedzieli.

Potem mi zapłaciła i poszła. Do dziś nie wiem, czy naprawdę mnie z kimś pomyliła, czy to była z jej strony tylko gra. Ale najwyraźniej powiedziała potem innym dziewczynom, bo przyszły do mnie kolejne i kolejne a ja potem już nie odmawiałem.

Dość szybko dorobiłem się całkiem niezłych pieniędzy i już nie czułem się nieswojo z tym, co robię. Polubiłem to. - Kentin uśmiechnął się lekko a ona poczuła ukłucie w sercu, ale słuchała reszty historii.

Tak właśnie żyłem i było mi dobrze, ale jakiś czas temu matka zaprosiła mnie do domu, wahałem się, ale w końcu się zgodziłem. O dziwo, ojciec jest teraz dla mnie milszy, może to mama go do tego w końcu przekonała?

I tak właśnie się ponownie spotkaliśmy, chociaż tego nie planowałem. Rodzice o niczym nie wiedzą i pewnie nigdy im nie powiem. Za jakiś czas planuję wrócić do mojego domu i… - Spojrzał na Sucrette. - Do pracy. Dziewczyny chyba za mną tęsknią, bo wciąż piszą, jak sama widziałaś.

Posłuchaj, Su, kocham cię, odkąd byliśmy dziećmi. Zrobiłbym dla ciebie WSZYSTKO. Z wyjątkiem tej jednej rzeczy. Kocham moją pracę, daje mi pieniądze i radość. - Milczał przez chwilę, jakby szukał właściwych słów. - Więc decyzja należy do ciebie.

Zerwiesz ze mną – zrozumiem to i nie będę miał pretensji. Uznasz, że umiesz sobie z tym poradzić i CHCESZ ze mną być – stanę się najszczęśliwszym facetem na świecie i zrobię wszystko, byś ty także była szczęśliwa.

W końcu zamilkł, a ona nie była w stanie się odezwać. W końcu wstała i powiedziała cicho:

- Muszę to sobie przemyśleć, Kentin. Dziękuję za szczerość. Zadzwonię do ciebie, gdy… już zrozumiem wszystko.

Skinął jej głową, wstał i wyszedł z jej mieszkania.

Długo siedziała na fotelu i patrzyła przez okno. Czy umie znieść, że nie będzie dla niego jedyna, nawet jeśli to tylko jego praca?

Nie umiała jeszcze odpowiedzieć sobie na to pytanie, ale wiedziała, że to przemyśli. Bo miłość do Kentina była tego warta.


KONIEC

31.3.23, 23:31

(4 str.)