niedziela, 28 lipca 2024

Trudne chwile

Był środek nocy. Gaara leżał w łóżku, był sam w domu, bo Temari wyjechała na misję a Kankuro także był poza wioską. Czuł się źle, choć wiedział, że mogłoby być gorzej. Przynajmniej nadal wie, co się wokół niego dzieje.

Głowa mocno go bolała, skrzywił się i położył na boku. Wtedy przyszło mu do głowy, że mógłby napisać do Kankuro smsa. Właściwie nie wiedział, po co. On pewnie śpi o tej porze. A jeśli nie śpi, to znaczy, że ma dużo pracy. Ale spróbuje.

Sięgnął po telefon, który leżał obok niego na szafce nocnej. Zerknął z wahaniem na napisy. Tak, teraz nie miał kłopotów z czytaniem. Napisał szybko:

Hej, Kankuro. Śpisz?

Przez chwilę czekał, w ciemności nocy świecił jedynie ekran telefonu. Niemal podskoczył, gdy usłyszał dźwięk smsa. Nie spodziewał się tak szybkiej odpowiedzi.

Nie, nie śpię. Coś się stało, Gaara?

Gaara zacisnął zęby. Można się było tego spodziewać. Kankuro się martwi… Szybko odpisał:

Nie. To znaczy… boli mnie głowa, ale nic poza tym.

Kankuro odpisał niemal od razu.

To dobrze. Ale wiesz, gdyby coś się działo, mogę przyjechać. Nie jestem zbyt daleko od wioski.

Gaara westchnął. Od lat wiedział, że Kankuro zrobiłby dla niego wszystko. To było przyjemne uczucie, ale czasem go przytłaczało. Odpisał szybko:

Nie, nic się nie dzieje. Nie przerywaj misji.

Przymknął oczy, dziwnie się czuł. Sam nie wiedział, czemu. On nigdy nie lubił smsów. Uważał, że nie mają sensu, skoro zwykle nie może ich odczytać. Gdy czegoś potrzebował dzwonił. Ale dziś wydawało mu się to niemal magiczne.

Środek nocy, obaj byli tak daleko od siebie, a jednak mogli rozmawiać. Miał nadzieję, że Kankuro także leży w łóżku, że może choć trochę odpocząć. Dzięki temu nie musiałby czuć się tak samo winny jak zawsze, że męczy Kankuro a jednocześnie mógł czuć jego bliskość.

Ok. To co, może popiszemy do siebie? ;)

Gaara zamrugał zaskoczony. Naprawdę Kankuro tego chciał? Poczuł, że nawet ból głowy mniej mu doskwiera.

Dobrze, jeśli chcesz, dziękuję.

Jasne, że chcę – odpisał Kankuro. – Teraz mam spokój, jutro rano znów zajmę się misją. Teraz odpoczywam w hotelu.

Nie daję ci spać, nie wyśpisz się – Napisał Gaara, nadal nie dawało mu to spokoju.

Przesadzasz! – odpisał Kankuro. – Wiesz, że ja mało śpię ;) A jak twoja głowa?

Teraz trochę lepiej, cieszę się, że do siebie piszemy.

Gaara czuł, że w każdej chwili może znów mieć kłopoty z czytaniem, więc starał się szybko odpisywać. Podejrzewał, że jeśli nagle zamilknie, to Kankuro domyśli się prawdy. Pisali do siebie pół nocy i Gaara czuł, że naprawdę poprawia mu to nastrój.

Następnym razem, gdy byli osobno już nie pisali do siebie, ale Gaara wiedział, że mogliby, gdyby on tego potrzebował i to dodawało mu sił.

*

Zebrano wyjątkową grupę shinobi z różnych wiosek, nie tylko kage. Sprawa była poważna, dotyczyła ataku Otsutsuki na Konohę. Wśród zebranych byli między innymi Naruto, Rodzeństwo piasku z Suny i… Orochimaru.

Naruto wiedział, że nie każdy popiera jego decyzję, jednak on uważał, że Orochimaru może być dla nich potężnym sprzymierzeńcem, jeśli tylko dadzą mu szansę. Od dłuższej chwili rozmawiali o ostatnich małych atakach także w innych wioskach i zaczęli podejrzewać, że to także sprawka Otsutsuki.

W pewnej chwili zrobili sobie przerwę. Nagle zadzwonił telefon Kankuro. Odebrał szybko.

- No, hej, mała! – Kankuro uśmiechnął się do telefonu a Temari spojrzała na niego ponuro.

Nie lubiła jego ciągłego romansowania…

Nagle Kankuro się skrzywił.

- Teraz jestem zajęty. – Westchnął w słuchawkę. – Posłuchaj, jesteś fajna, ale mówiłem ci, że nie szukam nikogo na stałe.

Temari prychnęła. Czy on musi robić im wstyd także w innych wioskach?! Gaara siedział obok niej i wydawał się tym nie przejmować. Temari właśnie miała warknąć do brata „Gadaj se przez telefon na osobności!”, ale wtedy odezwał się Orochimaru.

- Kochanie, z kim rozmawiasz?! Czyżbyś mnie zdradzał? – Jego głos był nagle bardzo miękki i kobiecy.

Temari i pozostali przy stole wytrzeszczyli oczy. Jeszcze przez chwilą, gdy rozmawiali o Otsutsuki jego głos był całkowicie męski. Jak on to zrobił? Chwilę potem każdy z nich usłyszał wrzask jakiejś kobiety w słuchawce „Co to za kobieta?! Z kim ty mnie zdradzasz?!”.

Kankuro przez chwilę wyglądał na kompletnie zaskoczonego. Patrzył na Orochimaru z otwartymi ustami, a potem powiedział do telefonu:

- Nie! To żadna kobieta, to Orochimaru robi sobie jaja. Ach, nieważne. Żegnam, więcej się nie spotkamy!

I rozłączył się. Szybko spojrzał na Orochimaru.

- Ej, jak ty to zrobiłeś?! To było super. – Uśmiechnął się szeroko.

Orochimaru wzruszył spokojnie ramionami.

- No wiesz, uznałem, że potrzebna ci pomoc…

- Ale jak…?

Orochimaru prychnął.

- Mam teraz kobiece ciało, jak wiesz. Poza tym trochę ćwiczyłem.

Potem znów wrócili do obrad. Gdy skończyli Orochimaru spojrzał badawczo na Gaarę i powiedział:

- Możemy porozmawiać?

Gaara spojrzał na niego z zaskoczeniem i poszedł za Orochimaru do pustej sali. Obaj usiedli i Gaara powiedział:

- Słucham.

Orochimaru uśmiechnął się szeroko i odparł:

- Nie chciałem porozmawiać o niczym konkretnym. Jestem ciekaw jak się czułeś, gdy ten mężczyzna umarł.

Podczas ataku kilka dni temu zginęła jedna z ważnych osób w Sunie. Gaara skrzywił się.

- Czułem się źle… Jakbym to ja zawiódł.

Właściwie nie miał pojęcia, czemu mówi mu o swoich uczuciach, ale z jakiegoś powodu poczuł, że nie ma nic przeciwko.

- To tak jakbym… zawiódł jako kazekage.

Orochimaru skinął głową.

- Nie sądzę, że zawiodłeś. Po prostu wróg był bardziej przebiegły.

- Zawsze chciałem cię zapytać. CZEMU się zmieniłeś? Dla mnie brzmi to jak szaleństwo.

Gaara spojrzał na niego z ukosa.

- To chyba dziwne pytanie jak na kogoś, kto mieszka teraz w Konosze i pojawia się na zebraniu wiosek, nie sądzisz? A tak szczerze to miałem dość tamtego życia. Nienawiść jest… męcząca.

- Och, ja tak nie uważam! Nienawiść jest… interesująca. Słyszałeś o Sasuke i o mnie, prawda? – zapytał Orochimaru z prowokacyjnym uśmiechem na twarzy.

Gaara spokojnie skinął głową.

- Tak, usłyszałem jakiś czas temu. Wiesz… to nie moja sprawa. Tak, byłem zaskoczony, ale skoro to nie jest wbrew Naruto, to… Nie widzę w tym nic złego.

Orochimaru znów się roześmiał.

- Mało kto tak by odpowiedział, wiesz? A powiedz, nie masz mi do powiedzenia czegoś, co cię dręczy?

Gaara przez chwilę milczał, jednak zamiast odpowiedzieć „To nie twoja sprawa”, powiedział nagle:

- Czuję ból, że… Naruto tak mi pomógł się zmienić, liczyłem na wieloletnią przyjaźń, a on… Po prostu mnie zignorował. – Poczuł złość w sobie, gdy to mówił. – Przez ostatnie lata tak rzadko się ze mną kontaktował, to boli.

Orochimaru milczał przez chwilę a potem zapytał bez cienia ironii w głosie:

- A może chcesz, żebym z nim o tym porozmawiał?

Gaara spojrzał na niego z zaskoczeniem.

- Nie… to nie ma sensu. Jeśli on sam na to nie wpadnie, to trudno. Ja sam też mu nie powiem. Na szczęście mam inne dobre osoby obok siebie. – Nagle Gaara dodał, krzywiąc się. – Wiesz… ja już dawno chciałem ci podziękować. Gdy ty… zabiłeś mojego ojca. On był dla nas potworem, szczególnie dla mnie, chciał mnie zabić i tak naprawdę uratowałeś mi życie. Ale nigdy nie umiałem się na to zdobyć, bo jak by to wyglądało? – Westchnął ciężko. – Ale teraz… dziękuję ci.

Orochimaru przez chwilę jedynie na niego patrzył i wyglądało na to, że nawet on jest zaskoczony.

- Nigdy nie sądziłem, że jego syn mi za to podziękuje. Wygląda na to, że nie był dobrym ojcem.

Wtedy do sali weszła Temari. Obrzuciła Orochimaru podejrzliwym spojrzeniem i powiedziała:

- I co, Gaara, idziesz już? Wracamy do naszej wioski.

Gaara przez chwilę patrzył na Orochimaru a potem wstał i ruszył do drzwi. Gdy Temari i Orochimaru zostali sami, Orochimaru powiedział:

- Wiesz, tak sobie miło rozmawialiśmy z Gaarą. A ty, nie masz ochoty mi się z czegoś zwierzyć?

Temari przez chwilę jedynie patrzyła na niego, a potem – sama zaskoczona – odkryła, że siada obok niego. W Orochimaru było coś takiego, co sprawiało, że chciało się być szczerym.

- Gdy byłam mała… byłam zazdrosna, że Gaara spędza dużo czasu z naszym wujkiem. Chciałam też być obok niego. Byłam na niego zła. Teraz wiem, że to głupie, bo to nie była wina Gaary. Czasem wciąż czuję się winna. Czemu o to pytasz? – zapytała po chwili.

Orochimaru spojrzał na nią swoimi błyszczącymi oczami węża.

- Bo jestem ciekaw ludzkich emocji i dramatów.

Temari nic już nie odparła i po chwili wyszła z sali i razem z rodzeństwem wrócili do wioski.

*

Temari, sama nie wiedzieć kiedy, została dziewczyną Shikamaru. Spotykali się ze sobą czasem, gdy byli na misji w tej samej wiosce, bo zwykle nie mieli zbyt wiele czasu wolnego. Temari od początku nie traktowała tego związku zbyt poważnie.

- Będziemy spotykać się tylko raz na jakiś czas – mówiła do niego uparcie, a on zawsze się zgadzał.

Jednak Temari z każdym dniem czuła, że coraz bardziej się do niego przyzwyczaja. Nie mogła sobie na to pozwolić, w końcu złożyła obietnicę wobec Gaary… Pewnego dnia Shikamaru zapytał, czy nie chciałaby z nim zamieszkać, a ona poczuła złość.

Przecież mówiła już, że nie! Ale wtedy uznała, że jest mu winna szczerość.

- Pamiętasz jak rozmawialiśmy, gdy Gaara został porwany? Wtedy powiedziałeś mi, że nigdy nie będziesz miał żony, a ja odparłam, że też będę zawsze sama, ale nie podałam ci powodu.

Shikamaru skinął głową.

- Chodziło mi wtedy o to, że ja… chcę opiekować się Gaarą. On… ma kilka problemów i nie chcę go nigdy zostawiać.

Shikamaru milczał przez chwilę, a potem powiedział:

- To ja zamieszkam w Sunie, jeśli się zgodzisz. Wtedy będziesz blisko Gaary.

Temari prychnęła.

- Nie, to nie ma sensu. Ty masz zobowiązania wobec wioski, Naruto i Mirai…

- To nieważne! – zaprotestował.

Ale ona była nieugięta.

Jakiś czas później Gaara spojrzał na nią z powagą i powiedział:

- Muszę z tobą o czymś porozmawiać… Nigdy nie pytałbym o takie osobiste sprawy, ale… nie mam wyboru.

Temari skinęła głową, nie wiedząc, o czym on mówi.

- Bo… wiem, że od jakiegoś czasu spotykasz się z Shikamaru, tak? I… macie seks, tak?

Temari poczuła, że jej policzki robią się czerwone. Nadal nie wiedziała, do czego on zmierza.

- Tak.

- Więc ja podjąłem już decyzję. Od teraz nie możesz brać udziału w naszych „treningach”, nie mógłbym skrzywdzić twojego dziecka.

- Ale…! My się zabezpieczamy.

Gaara spojrzał jej w oczy.

- Tak, ale dobrze wiesz, że żaden sposób nie jest pewny na sto procent.

- To będę regularnie robić sobie testy!

- Nie zgadzam się – upierał się Gaara.

Temari zacisnęła usta i powiedziała.

- Więc już więcej nie będę z nim spać.

Gaara westchnął.

- Posłuchaj… nie chcę ci tego zabierać, już i tak za wiele ci zabieram.

I bez względu na to jak się upierała, Gaara nie ustępował, a Temari zaczęła wtedy martwić się Kankuro. Czy Gaara nic mu nie zrobi podczas ich „treningów”? Jakiś czas potem Gaara znów chciał porozmawiać z Temari.

- Cieszę się, że jesteś z Shikamaru – powiedział, a ona nie wiedziała jak na to zareagować.

Skinęła głową.

- Dzięki, Gaara.

- Cieszę się, że… żyjesz normalnie, że masz kogoś i…

Temari przeczuwała, że nie spodoba jej się to, co Gaara ma do powiedzenia.

- Dlatego sądzę, że nie musisz więcej mnie niańczyć i jeśli chcesz… to cieszyłbym się, gdybyście zostali parą na poważnie, mogłabyś na przykład zamieszkać z nim w Konosze, wziąć ślub, mieć dzieci… - Głos Gaary się załamał. – Już i tak zbyt długo czułem, że cię ograniczam.

Temari miała łzy w oczach.

- Ale ja tego nie potrzebuję! Nie ograniczasz mnie, lubię nasze rzadkie spotkania z Shikamaru, nie nadaję się do stałych związków.

Gaara nic już nie odpowiedział tylko wyszedł z pokoju.

Temari ze złością poszła odszukać Kankuro. Opowiedziała mu wszystko a on – ku jej zaskoczeniu i niezadowoleniu – zgodził się z Gaarą.

- Kankuro, do cholery! – syknęła Temari.

- Słuchaj, mała, dobrze wiem, że ty jako jedyna z naszej trójki nie lubisz pustyni. No i my dwaj nie mamy nikogo na stałe. Lubię moje romanse, wierz mi, dziewczyn w Sunie mi nie zabraknie. – Zaśmiał się.

- A ty masz fajnego faceta, zamieszkasz z dala od piachu a ja sam zajmę się Gaarą. – Nagle spojrzał na nią z powagą. – Dobrze wiesz, że Gaara od lat się obwinia, że przez niego cierpisz, więc teraz poczuje się lepiej. A my dwaj damy sobie doskonale radę sami!

Odkąd Kankuro był nastolatkiem, odkrył, że bardzo interesują go dziewczyny. Najpierw to były tylko niewinne romanse, potem poszedł na całość. W pewnej chwili cały swój pokój wykleił plakatami półnagich kobiet.

Temari wściekała się, mówiąc, że to brak szacunku dla kobiet, a Gaara… Nie powiedział mu ani jednego złego słowa, jednak krępowały go te plakaty, więc przestał w ogóle odwiedzać pokój Kankuro.

Wtedy Kankuro uznał, że się poddaje i schował plakaty. Na samym początku swoich podbojów jedna dziewczyna dość długo za nim płakała i często przychodziła pod drzwi ich domu. Wtedy Temari przeprowadziła z nim poważną rozmowę i wyjaśniła, że nie wolno igrać z uczuciami innych.

Od tamtej chwili Kankuro jasno mówił każdej dziewczynie na początku spotkania, że to „tylko seks” i – ku zdziwieniu Temari – to wcale nie sprawiło, że Kankuro przestał mieć powodzenie u kobiet. Wtedy zgodził się z siostrą, że szczerość ma sens i się opłaca.

Temari czuła się okropnie z propozycją Gaary, by zamieszkać z Shikamaru w Konosze, ale naprawdę czuła, że tego chce. Pewnego dnia poszła z nim o tym porozmawiać. Mniej więcej wytłumaczyła mu stan Gaary a potem dodała ostro:

- Kocham cię, ale wiedz, że ZAWSZE ty będziesz dla mnie mniej ważny od Gaary.

- Rozumiem, Temari, nie mam nic przeciwko.

O dziwo, Shikamaru spokojnie skinął głową, a ona musiała przyznać, że nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Wtedy zorganizowali przeprowadzkę. Temari i Shikamaru zabrali wszystkie jej rzeczy wieczorem i ruszyli w stronę głównej bramy.

Temari pożegnała się z braćmi, mając łzy w oczach. Gdy Gaara i Kankuro zostali sami w domu, Gaara powiedział spiętym głosem:

- Chcę zostać sam.

Kankuro spojrzał na niego z niepokojem. Gaara przyjął to nadspodziewanie dobrze, ale Kankuro czuł w nim napięcie. Jednak skinął głową i wyszedł z domu na długi spacer. Gdy wrócił było już późno.

Gaara leżał sam w swojej sypialni i płakał. Kankuro podszedł do niego cicho.

- Gaara… - szepnął. – Będzie ok, zobaczysz.

Gaara pokręcił głową i usiadł nagle.

- Wiem, że ja sam się upierałem, ale… nie sądziłem, że będę czuł się tak podle…

Wtedy zerwał się gwałtownie i zwymiotował w rogu pokoju. Cały się trząsł.

Kankuro podszedł do niego.

- Nic się nie dzieje, stary. Posprzątam to. Masz prawo czuć się źle, ja też za nią tęsknię, za jakiś czas poczujesz się lepiej. Zostanę z tobą w pokoju na noc, ok?

Następnego dnia Kankuro wziął sobie wolne w pracy, bo całą noc pocieszał niespokojnego Gaarę.

- A może zmienisz decyzję, co? – zapytał delikatnie Kankuro, podając Gaarze śniadanie na tacy.

Gaara zacisnął zęby.

- Nie, nie ma mowy! Za jakiś czas mi przejdzie.

- Jasne – odparł Kankuro, ale nie był do końca o tym przekonany.

Rano Temari i Shikamaru siedzieli na wydmie niedaleko domu Gaary i patrzyli w stronę wioski. Ustalili to razem z Kankuro. Chcieli być blisko, gdyby Gaara bardzo źle przyjął rozstanie. Temari pół nocy przepłakała, patrząc w stronę swojego byłego domu. Shikamaru położył jej rękę na ramieniu.

- A może zmienisz zdanie, co, Tema?

Temari pokręciła głową i otarła łzy.

- Nie, Kankuro napisał mi przed chwilą, że rano Gaara czuje się lepiej. Nie chcę go zawieść, idziemy do Konohy?

Shikamaru westchnął i ruszyli.

*

I naprawdę po jakimś czasie było już lepiej. Gaara najpierw był jeszcze trochę smutny, a potem całkiem się uspokoił. I Kankuro byłby zadowolony, gdyby nie jedna sprawa… Ich „treningi” teraz były utrudnione. Skoro Kankuro był sam Gaara czasem zbyt mocno go ranił.

Przez jakiś czas Gaara unikał kolejnych treningów, ale teraz, po tym trudnym rozstaniu z Temari czuł się jeszcze gorzej. Nie miał pojęcia, co z tym zrobić, ale obaj z Kankuro postanowili nie mówić o tym Temari.

Pewnego dnia Gaara siedział w swoim biurze Kazekage, wtedy ktoś zastukał do drzwi. Przed nim stała kobieta w jego wieku. Ukłoniła się i powiedziała:

- Panie kazekage, miałam się tu zgłosić. Od niedawna mieszkam w Sunie i miałam załatwić jakieś papiery w tej sprawie.

Gaara skinął głową. Tak, wiedział o tym.

- Nazywam się Akemi – dodała.

Przez jakiś czas w milczeniu zajmowali się sprawą przeprowadzki. Akemi była miłą i inteligentną osobą. Potem Akemi opuściła jego gabinet a on dłużej już o tym nie myślał.

Kankuro czuł, że jeszcze nigdy żadna dziewczyna tak bardzo nie namieszała mu w głowie. Była zupełnie inna, taka dzika i szalona! Kankuro był zaskoczony, że nie może przestać o niej myśleć, ale oczywiście wiedział, że on się nigdy nie zakocha.

Pewnego dnia zadzwonił do Temari przez Skype’a, żeby się jej wygadać. Wiedział, że ona nie lubi słuchać o jego podbojach, ale właściwie nie ma z kim o niej porozmawiać. Gaara był zbyt skrępowany, by słuchać go w takich sytuacjach.

- I ona jest taka piękna! – mówił z przejęciem, uśmiechając się szeroko do Temari przez kamerkę internetową. – Ma takie duże piersi i pełne biodra i pośladki, mówię ci. – Nagle zamilkł, bo bał się, że Temari krzyknie do niego za takie opisywanie kobiety.

Ale ona, o dziwo, tylko się do niego uśmiechała.

- Ma na imię Akemi. Przyjechała do nas z Wioski Chmur. Jest joninką, specjalizuje się w taijutsu.

- A może coś więcej o jej wyglądzie, a nie tylko… wymiary? – powiedziała złośliwie Temari.

- Ma brązowe oczy i długie, brązowe, proste włosy. Wiesz… kocham dziewczyny, ok, ale po jakimś czasie to wszystko zaczynało być tak… podobne. A ona przyniosła zabawki analne.

- Ok… - odparła Temari.

- A potem użyła ich na mnie – dodał Kankuro.

Temari otworzyła szeroko usta.

- Nie wiedziałam… że lubisz takie zabawy – zachichotała.

Ale Kankuro odpowiedział spokojnie.

- Wiesz… nigdy o tym nie myślałem, ale ona powiedziała, że pewnie się boję.

- Szantażyk? I dałeś się na to nabrać? – prychnęła Temari.

- To nie tak… powiedziała, że jestem nudziarzem, uznałem, że ona ma rację. Nie chcę nudy, więc się zgodziłem.

- I?

- To nie moja bajka, ale… to było coś nowego, więc czemu nie?

Potem rozłączył się i położył na łóżku, wspominając chwile z Akemi. Sama przyszła do niego któregoś dnia i zapytała o randkę. Od razu się zgodził.

- Słyszałam, że często zmieniasz dziewczyny – zaczęła od progu.

Kankuro skinął głową. Spodziewał się jakichś niemiłych słów, ale ona dodała:

- Szukałam od dawna kogoś takiego. Wszyscy faceci są tacy nudni! Potem łażą za mną i przynoszą kwiaty…

Kankuro uśmiechnął się do siebie. Coraz bardziej ją lubił. Akemi westchnęła.

- Nazywali mnie dziwką w mojej wiosce… - burknęła. – To niesprawiedliwe! Gdybym była facetem nie mówiliby tak.

Kankuro uśmiechnął się i nalał jej drinka.

- Wiesz… może tak mnie nie nazywają, ale… na przykład moja siostra nie raz mi truje, że mam „inaczej traktować dziewczyny”… - Zaśmiał się.

- Mam nadzieję, że ty nie jesteś taki nudny jak inni faceci.

Potem poszli ze sobą do łóżka a zaraz po Akemi wstała i zaczęła się ubierać.

- Fajnie było, ale nie szukam niczego na stałe – powiedziała szybko.

Zaśmiał się, również się ubierając.

- To dobrze, bo ja też nie.

Ale Akemi zawahała się.

- Ale było przyjemnie… Może jeszcze jeden raz, bez zobowiązań?

- Och… jasne, mnie też się podobało.

- Ale wiesz… bez żadnych bzdur o wierności, no nie? Możesz w międzyczasie spotykać się z kim chcesz, ja też, ok? – zapytała.

Kankuro skinął głową.

- Jasne!

- Przyjdę do ciebie za kilka dni.

*

Potem wspominał swoje poprzednie romanse. Pewnego dnia Temari wściekała się na niego, że to „durne, że zapraszasz te wszystkie dziewczyny do siebie, jeszcze coś ukradną”. Wtedy się roześmiał, a Temari zapytała, co ma na myśli.

- A co niby ma ukraść? Nie trzymamy w domu żadnych poufnych informacji o Sunie. A jakieś graty po ojcu? – prychnął. Temari spojrzała na niego pytająco. – Pewnego dnia byłem z jedną dziewczyną. Potem poszedłem do toalety, wracam do sypialni, a ona… Stoi na korytarzu i trzyma w ręce jakąś wazę ojca.

A ja co na to? Uśmiechnąłem się do niej, wcisnąłem jej jakiś wazonik w drugą rękę i mówię „spoko, zawsze chciałem się pozbyć tego gówna, weź jeszcze to!”. A ona wyglądała jakby miała dostać zawału. Odłożyła oba przedmioty i uciekła. – Kankuro zaśmiał się jeszcze głośniej.

Ale inne wspomnienie wcale go nie bawiło. Pewnego dnia Kankuro się pomylił i… zaprosił dwie dziewczyny do siebie w tym samym czasie. Pomyślał „trudno, najwyżej się obrażą i dziś wieczorem będę sam”. Ale nie.

One uśmiechnęły się do siebie i… zaproponowały mu zabawę we trójkę. On jeszcze nigdy nie był w takiej sytuacji i… spanikował. Próbował przez chwilę tłumaczyć, że nie ma na to ochoty i żeby wyszły, ale wtedy w domu pojawił się Gaara.

Miał tamtego wieczoru zostać dłużej w pracy i dlatego Kankuro zgodził się na randkę. Gaara wszedł niepewnie do salonu, gdzie siedzieli i powiedział z wahaniem:

- Ja nie przeszkadzam… przyszedłem tylko na chwilę, chcę zabrać pewne dokumenty.

Kankuro widział, że Gaara jest skrępowany i był na siebie zły. Gaara wrócił z dokumentami z gabinetu i już miał wychodzić, kiedy jedna z dziewczyn podeszła do Gaary i objęła go ramieniem.

- Ej, a może ty miałbyś ochotę na… moje towarzystwo, co?

Gaara w jednej chwili zamarł, ale nie uwolnił się z jej uścisku. Druga kobieta zachichotała a Kankuro poczuł złość.

- To jest mój brat! – ryknął, odsuwając ją od Gaary.

Obie kobiety zachichotały.

- No i…? W czym problem?

- W tym, że on nie chce! – A potem, nie dbając już o nic wyprowadził obie kobiety za drzwi.

Gdy zostali sami, Gaara odetchnął ciężko, dopiero teraz pozwalając sobie na strach i usiadł na kanapie.

- Nie chciałem psuć ci randki… - szepnął Gaara.

- Nie zepsułeś!

I nagle poczuł, że chce mu to wytłumaczyć, choć nigdy nie opowiadał bratu o swoich romansach.

- Ja nie… zapraszałem ich tu. To znaczy… nie chciałem, żeby przyszły do mnie jednocześnie.

Gaara spojrzał na niego. Trząsł się.

- Naprawdę?

- Wiesz… ja też nie jestem AŻ TAK szalony, po prostu pomyliłem godziny. I przepraszam za ich zachowanie, więcej się z nimi nie spotkam, są zbyt dzikie jak dla mnie – dodał ze złością. – Jak się czujesz, Gaara?

- Nic mi nie jest, jestem tylko trochę zdenerwowany.

I choć bardzo lubił romanse, na samym początku postawił sam sobie warunek: Gaara jest zawsze ważniejszy. Miał ustawiony inny dźwięk dzwonka, gdy dzwonił do niego Gaara. Gaara nie był osobą, która dzwoniłaby, by pogadać z nim o pogodzie, więc dla Kankuro był to znak, że Gaara będzie miał atak.

Wtedy zostawiał wszystko i biegł do niego. Pewnego dnia był z jedną z kobiet w łóżku, gdy usłyszał ten dzwonek. W jednej chwili odsunął się od kobiety i odebrał.

- Ja… źle się czuję, Kankuro… Jestem w gabinecie kazekage- wyszeptał Gaara i nic więcej nie dodał.

Kankuro szybko odłożył telefon i zaczął się ubierać. Kobieta krzyknęła, oburzona:

- Co ty odwalasz, Kankuro?! Myślisz, że wyjdziesz w trakcie?

Kankuro zacisnął zęby, zakładając buty. Nie miał zamiaru mówić niemal obcej kobiecie, że jego brat ma problemy. Ale tak, czuł się winny, więc powiedział szybko:

- Przykro mi, serio… To wyjątkowa sytuacja, normalnie się tak nie zachowuję, wiesz? Jeśli chcesz, możesz tu trochę zostać, odpocznij, wykąp się albo weź sobie coś z lodówki. – Kankuro włożył telefon do kieszeni i poszedł w stronę drzwi.

A potem zamknij drzwi, klucze są w przedpokoju. Oddasz mi je jutro, jeśli będziesz miała czas. A jeśli się nie gniewasz, to przyjdź jeszcze, ok? Sorry, mała. – I wyszedł szybko.

Gdy atak Gaary minął, powiedział do Kankuro:

- Mam nadzieję, że w niczym ci nie przeszkodziłem. Dziękuję, że przyszedłeś.

Kankuro uśmiechnął się złośliwie pod nosem i powiedział:

- Byłem z dziewczyną, ale to nieważne…

Gaara wytrzeszczył czy.

- Przepraszam, ja… nie wiedziałem. Mogłeś mnie zignorować.

- Nie, nie mogłem. Nie chcę cię ignorować i następnym razem też tego nie zrobię.

A dziewczyna długo się na niego nie gniewała i zaproponowała Kankuro kolejne spotkanie.

*

Gaara z rodzeństwem przez lata opracowali plan ukrywania ataków Gaary przed resztą wioski. Gdy Gaara był w miejscu publicznym mógł dać im znać, gdy źle się czuje a oni wymyślali wymówkę, by zabrać go domu.

Gdy Gaara nie miał siły iść, Kankuro starał się dyskretnie przytrzymywać go nitkami czakry. Gdy nie był w stanie czytać i pisać, również dawał im znak i wtedy – zwykle Kankuro – dyskretnie czytał mu do ucha tekst lub wskazywał palcem miejsce, w którym ma podpisać dokument, bo Gaara nauczył się podpisywać nawet, gdy w danej chwili miał kłopoty z czytaniem.

Gaara nienawidził tych sztuczek i sam był zaskoczony, że przez lata nikt nigdy się nie zorientował. Gdyby mógł powiedziałby o tym każdemu w wiosce, ale wiedział, że to nie jest dla niego bezpieczne.

Pewnego dnia Gaara jadł śniadanie. W jednej chwili zapatrzył się na jedzenie przed nim. Tak wiele lat musieli głodować, bez wątpienia nigdy o tym nie zapomni…

Gaarze dopiero po kilku latach bycia kazekage udało się doprowadzić do lepszej sytuacji dla Suny. Pamiętał ten pierwszy dzień, gdy on i rodzeństwo mieli na tyle dużo pieniędzy, by móc zjeść porządny posiłek.

Gaara sądził, że będzie szczęśliwy, gdy może się najeść. Temari i Kankuro wydali z siebie okrzyk radości i zaczęli łapczywie jeść, ale on jedynie spojrzał na swój talerz. Nie umiał tego wytłumaczyć, ale czuł, że nie zdoła niczego przełknąć.

Wymruczał, że zje potem i poszedł do swojego pokoju. Rodzeństwo niezbyt się tym przejęło, zbyt zajęcie pochłanianiem jedzenia, ale już przy kolejnym posiłku kazali mu coś zjeść, a on nadal nie był w stanie.

Nie jadł przez trzy dni, a Temari błagała go ze łzami w oczach, by wmusił coś w siebie. Gaara nie do końca umiał to wyjaśnić, ale przyszło mu do głowy, że może jego żołądek odwykł od jedzenia. W pewnej chwili Temari krzyknęła:

- Chcesz umrzeć?! Teraz, gdy udało ci się załatwić, by Suna nie głodowała?

Wtedy Gaara poczuł się winny i zjadł trochę, choć nadal nie czuł się dobrze. Gdy tylko zjadł, zwymiotował. Wtedy i on sam zaczął się martwić. Co miał zrobić?! Ale czwartego dnia poczuł niewielki apetyt i, ku uldze ich wszystkich, potem już jadał normalnie.

Gaara nie był do końca pewien, czy to jakaś reakcja wygłodzonego ciała, czy może było to coś bardziej psychologicznego. Ale to nie miało znaczenia. Czuł ulgę, że udało im się to razem przetrwać.

Odsunął się od ponurych myśli z przeszłości i zaczął jeść, wdzięczny tak samo jak każdego innego dnia.

*

Temari i Shikamaru już jakiś czas mieszkali razem i wszystko dobrze się układało. Pewnego dnia Shikamaru jej się oświadczył. Temari się cieszyła i powiedziała „tak”, ale już chwilę potem dopadły ją wątpliwości. Zebrała się na odwagę i poszła z nim porozmawiać.

- Shika, muszę ci coś powiedzieć… - zaczęła.

Była tak zdenerwowana, jakby miała zaraz zemdleć. Usiadła obok niego.

- Gdy ja i moje rodzeństwo byliśmy nastolatkami… głodowaliśmy. Właściwie przez całe nasze życie, ale wtedy było najgorzej. Potem Gaara został kazekage i udało mu się poprawić sytuację naszej wioski, to był niemal cud.

Shikamaru usiadł ciężko obok niej. Nagle odezwał się głosem tak pełnym poczucia winy, że Temari poczuła się okropnie.

- Przepraszam, że nic nie zrobiłem… Był taki moment, gdy coś przeczuwałem. Gdy zobaczyłem was po dłuższy czasie wyglądaliście blado… chudo.

Temari dotknęła jego ręki.

- Słuchaj… byłeś dzieckiem jak i my. Wioska chciała ukryć to za wszelką cenę. Co niby mogłeś zrobić? My też nie chcieliśmy, żeby ktokolwiek wiedział.

- Bardzo mi przykro, Temari, ale czemu mówisz mi to teraz?

Temari przymknęła oczy i powiedziała szybko:

- Bo, gdy głodowaliśmy… przez długi czas nie miałam okresu. Potem wrócił, ale… boję się, czy to niedożywienie jakoś na mnie nie wpłynęło. Zastanawiam się… czy mogę mieć dzieci.

Shikamaru objął ją.

- Myślisz, że to ma dla mnie znaczenie? Ok, chciałbym mieć dzieci, ale… ty jesteś dla mnie ważniejsza. Najwyżej będziemy tylko my, to dla mnie nie problem.

Temari miała łzy w oczach. Jakiś czas potem wzięli ślub. Zaprosili wiele osób z Konohy oraz rodzeństwo Temari. Shikamaru został doradcą nowego hokage Naruto, a Temari była dyplomatką, która pomagała w kontaktach między Suną a Konohą.

Temari dobrze czuła się w wiosce, która nie była otoczona pustynią. Często spotykała się z kobietami w swoim wieku z Konohy, które dobrze ją tu przyjęły. Shikamaru był cudownym mężem. Temari starała się nie martwić za bardzo o Gaarę, często rozmawiali razem przez internet lub Temari składała braciom wizytę w Sunie.

Jej życie byłoby niemal idealne, gdyby nie jedna sprawa. Otóż obawy Temari spełniły się i nie mogła zajść w ciążę. Temari czuła się z tym podle, jakby sama zawiniła. Często starali się o dziecko i dla Temari stało się to obsesją.

Za każdym razem, gdy robiła test ciążowy i okazywał się być negatywny siadała na toalecie i długo płakała. Shikamaru ją pocieszał, ale ona i tak czuła się podle. Kilka razy proponowała mu rozwód, by „znalazł sobie kobietę, która może dać mu dziecko”, ale on mówił, że chce tylko ją.

Temari nie dzieliła się tymi obawami z Gaarą, bo nie chciała dokładać mu problemów, ale czuła się coraz gorzej. A Kankuro starał się ją wspierać, mówił jej, że jest cudowną żoną i że Shikamaru ją kocha, więc powinna mniej myśleć o zajściu w ciążę.

*

Kankuro planował spotkać się z jakąś dziewczyną, nim Akemi się z kim skontaktuje, ale odkrył, że nie może. Umówił się nawet z jedną, ale potem odwołał spotkanie. Potrafił myśleć tylko o Akemi i nie rozumiał tego.

Wtedy postanowił udawać przed nią, że spotkał się z kimś, by ta sobie czegoś nie pomyślała. Pewnego dnia umówiła się z nim na drugie spotkanie. Uśmiechnęła się do niego i zapytała:

- I jak tam? Poznałeś ostatnio jakąś fajną dziewczynę?

Kankuro szybko skinął głową.

- Jasne! – odparł entuzjastycznie. – A ty jakiegoś fajnego chłopaka?

- Oczywiście! – powiedziała z uśmiechem a on poczuł dziwne ukłucie w sercu. – Nie – dodała po chwili już ciszej.

- Co nie?

- Nikogo nie poznałam…

Kankuro zmarszczył brwi.

- Ok… a dlaczego nie?

Akemi westchnęła.

- Bo nie miałam ochoty!

- Ja też nie – powiedział szybko. – Tylko kłamałem.

Akemi naburmuszyła się.

- Czemu mnie okłamałeś?

- Ja nie chciałem… Po prostu CHCIAŁAŚ, żebym się z kimś spotkał, więc…

- Ale to już nasze ostatnie spotkanie, ok? – zapytała nagle Akemi.

Kankuro skrzywił się.

- No dobrze…

Ale to nie było ich ostatnie spotkanie, choć nadal upierali się, że nic ich nie łączy.

*

Pewnego dnia Gaara powiedział do Kankuro:

- Sądzę, że powinniśmy zamieszkać osobno.

Kankuro zmarszczył brwi. Sądził, że zawsze już będą mieszkać razem i nie przeszkadzało mu to.

- Ale czemu…?

Gaara zacisnął zęby.

- Nie chcę cię ograniczać…

- Nie ograniczasz mnie! – zaprotestował Kankuro.

- Twoje randki… - zaczął Gaara.

- Mogę się już z nikim nie spotykać, jeśli ci to przeszkadza!

- Chcę, byś miał swoją prywatność.

- Więc robisz to tylko dla mnie, tak? – zapytał Kankuro.

- Chcę nie czuć się winny, że przeszkadzam ci w życiu.

Kankuro jeszcze długo przekonywał go, że Gaara w niczym mu nie przeszkadza, ale Gaara go nie słuchał. Potem Kankuro poradził mu, żeby porozmawiał z Temari przez internet, bo był pewien, że ona będzie protestować.

Kankuro wyszedł z pokoju, by mogli porozmawiać na osobności. Kątem oka dostrzegł jeszcze, że Gaara przytula się do monitora. Uśmiechnął się do siebie. Pamiętał jak śmiać mu się chciało za pierwszym razem.

Potem Temari i Gaara wytłumaczyli mu, że chcą w ten sposób poczuć się bliżej siebie, gdy rozmawiają. Cóż, przynajmniej tego rodzaju „dotyku” nie boi się Gaara…

Gaara spokojnie opowiedział jej o swoim planie. Tak jak sądził Kankuro, Temari od razu powiedziała:

- Nie! To nie jest dobry pomysł.

Gaara westchnął.

- Doceniam twoje starania, ale to jest moja decyzja. Uważam, że tak będzie lepiej.

Potem jeszcze przez jakiś czas rozmawiali, ale już na inne tematy, bo Gaara nie chciał dalej rozmawiać o przeprowadzce. Niedługo potem Kankuro ustąpił i zaczęli razem z Gaarą ustalać szczegóły.

Kankuro postanowił, że znajdą coś niedaleko ich obecnego domu. Kankuro był niemal pewien, że Gaara chce kupić sobie coś nowego, ale on zaprzeczył. Kankuro był bardzo zaskoczony.

- Ale… myślałem, że ten dom kojarzy ci się z ojcem… Z przeszłością i…

Gaara posmutniał.

- Tak, kojarzy mi się, ale… chcę tu zostać.

Gaara właściwie nie umiał tego wyjaśnić. Coś w nim kazało mu tu zostać. Kto wie, może jedynie nie chciał okazać słabości? Wiedział, że to głupie, ale nie umiał nic z tym zrobić. Tak więc jakiś czas potem Kankuro kupił sobie coś małego kilka domów dalej od Gaary.

Razem pomogli mu w przeprowadzce, a Kankuro cieszył się, że „stare graty po ojcu” zostaną u Gaary, bo w końcu nie będzie musiał na nie patrzeć.

*

Pewnego dnia Gaara i Akemi przechodzili niedaleko głównej bramy Suny. Gaara wiedział, że kobieta spotyka się z jego bratem. Osobiście lubił ją, co go dziwiło, bo zwykle miał trudności w zbliżeniu się do obcych.

Teraz rozmawiali o pewnej ważnej dla Suny sprawie, a wtedy Akemi jęknęła. Gaara spojrzał w stronę, w którą ona patrzyła. Po drugiej stronie bramy stał jakiś mężczyzna, którego Gaara nie znał.

- Chodźmy stąd, proszę! – powiedziała Akemi.

Nigdy nie wydawała się być tak zlękniona jak teraz.

- Kto to jest? – zapytał Gaara.

Ale zanim Akemi zdążyła odpowiedzieć, mężczyzna podszedł do bramy i… sforsował ją. W jednej chwili Gaara ustawił się w pozycji do walki.

- Opuść teren Suny albo cię zaatakuję! – ostrzegł go Gaara, ale on nic sobie z tego nie robił.

Uśmiechnął się ironicznie i badawczo zbadał Gaarę.

- Co, to twój kolejny facet, co? – syknął do Akemi. – Widzę, że jesteś nadal taką samą dziwką jak wcześniej w Chmurze.

Akemi poczerwieniała.

- Nie! Nie jesteśmy razem. A ty wynoś się stąd!

Wtedy mężczyzna rzucił się na Akemi i zaczął ciągnąć ją w swoją stronę. Była przerażona, zaczęła mu się wyrywać, ale on był zbyt silny. Gaara rzucił się jej na pomoc, ale mężczyzna był naprawdę silny. Zaatakował go taijutsu.

W końcu przestał się szarpać z Akemi i puścił ją. Upadła na ziemię. Uśmiechnął się drwiąco i syknął:

- Słaba ta wasza wioseczka, jak widzę! Dobra, dziś nie będę się z wami bawić. Ale pamiętaj, Akemi, jeszcze będziesz ze mną.

A potem się teleportował. Akemi płakała na ziemi, a Gaara pomógł jej wstać.

- Powinniśmy opuścić to miejsce. Musimy porozmawiać.

Akemi skrzywiła się na te słowa, ale poszła za nim. Gdy dotarli do gabinetu Gaary, zapytał:

- Co się dzieje? Kto to był?

Akemi zacisnęła usta.

- To… mój brat. Gdy byliśmy dziećmi był cudowny i bardzo się kochaliśmy. Potem… stał się nastolatkiem i dołączył do złej organizacji ninja. On… jest bardzo silny. Chciał, żebym mieszkała z nim i pomagała mu robić złe rzeczy.

On… chyba oszalał. Powiedziałam „nie” a on jakiś czas potem mnie porwał. Dlatego tak bardzo doceniam pana relację z Kankuro i zazdroszczę. Po jakimś czasie udało mi się uciec… - Głos jej się załamał. – Wtedy bałam się, że wróci, więc przeniosłam się do Suny. – Spojrzała na Gaarę. – Przepraszam! Oszukałam całą wioskę, ale bałam się, że wtedy nie będę mogła tu zostać… Jeśli teraz mnie pan wyrzuci, to nie będę się gniewać. – dodała ponuro.

Gaara milczał przez chwilę a potem powiedział:

- Nie wyrzucę cię, to byłoby okrutne. Ale tak, popełniłaś błąd, zatajając to przede mną. A teraz wybacz mi, muszę obmyślić strategię na jego kolejny atak.

Akemi skinęła głową i wstała, a spojrzała jeszcze na Gaarę.

- Nie powie pan Kankuro?

- Nie, ale sądzę, że sama powinnaś.

- Ja… przemyślę to.

*

- Któregoś dnia Akemi zaproponowała mi trójkąt. – Zaśmiał się Kankuro w rozmowie z Temari.

Temari uśmiechnęła się złośliwie.

- Z jakąś piękną panią.

- Z innym facetem.

Temari pokręciła głową.

- Zgaduję, że się zgodziłeś, bo ostatnio zgadzasz się z nią we wszystkim!

Kankuro westchnął.

- Nie we wszystkim! Ale tak, zgodziłem się.

- I co?

- To niezbyt w moim guście, nigdy nie byłem z facetem, ale… to było ciekawe doświadczenie. – Mrugnął do siostry.

Przypomniał sobie tamten dzień. Akemi i on szli do domu tego mężczyzny, którego wybrała Akemi.

- Wiesz… od lat miałam na to ochotę, ale żaden facet nie chciał. – Nagle spoważniała i zatrzymała się na środku ulicy. – Nie musisz się godzić, możemy jeszcze zawrócić.

Kankuro prychnął.

- Daj spokój! Zgodziłem się, nie myśl, że się boję.

- No wiesz… pomyślałam, że skoro ostatnio żadne z nasz nie spotyka się z nikim innym… - zaczęła Akemi. – To to będzie takie pójście na kompromis.

Kiedy wychodzili od mężczyzny, Kankuro powiedział do Akemi:

- Ale to był tylko raz, ok?

Zaśmiała się i objęła go ręką, gdy ruszyli w drogę powrotną.

- Jasne, też tak sądzę!

Kankuro uśmiechnął się do siebie. Cieszył się, że ma obok siebie kogoś takiego jak Akemi.


KONIEC

(12 str.)

1.8.24, 15:34