niedziela, 7 lipca 2024

Posiłek

Will od jakiegoś czasu mieszkał z Hannibalem w swoim domku na odludziu. Byli parą, choć na początku Will czuł zaskoczenie gdy Hannibal pocałował go po raz pierwszy.

Will wciąż miał kłopoty ze swoją psychiką. Nie wyobrażał sobie, co zrobiłby bez Hannibala… Czuł ból, że jest w takim stanie, ale wiedział, że nie może nic na to poradzić. Wciąż miał halucynacje.

Kolejnym wielkim krokiem w jego życiu była zmiana pracy. Czuł, że w dużej mierze jego ciągłe zajmowanie się morderstwami i pobiciami źle na niego wpływa. Ciągłe słuchanie o zbrodniach, wczuwanie się w sposób myślenia morderców…

Wtedy zapytał siebie, CO najbardziej chciałby robić i odpowiedź była oczywista: kochał psy, sam przecież je miał. Wtedy zaczął wyprowadzać psy sąsiadów za pieniądze. Wiedział, że wielu powiedziałoby mu ze śmiechem, że to praca dla nastolatków, ale jego to nie interesowało. Mógł mieć kontakt z wieloma cudownymi zwierzętami, dużo spacerować, oddychać świeżym powietrzem, tylko to się liczyło.

A pieniądze także nie były problemem: jako profiler FBI zarobił sporo pieniędzy, a nigdy nie był rozrzutny. Poza tym Hannibal także sporo zarabiał w swojej pracy. A po pracy Hannibal nadal pracował z nim jako jego terapeuta i Will naprawdę czuł poprawę. I Will mógłby uznać, że jego obecne życie jest niemal idealne. Ale nie było, z powodu jednej rzeczy.

Od jakiegoś czasu wiedział, że Hannibal jest mordercą i kanibalem. Tak naprawdę podczas swojej pracy już jakiś czas temu doszedł do tego wniosku, ale BAŁ się prawdy. Wtedy Hannibal był tylko jednym z wariatów, których spotykał w pracy, ale teraz…

Will kochał Hannibala, wiedział o tym. Bardziej niż kiedykolwiek jakąś kobietę. A Hannibal? Naprawdę był dla niego kochającym, czułym partnerem. Więc Will na co dzień starał się udawać, że nie pamięta, CZYM w czasie wolnym zajmuje się jego ukochany. A Hannibal nigdy mu o tym nie opowiadał i Will był mu za to bardzo wdzięczny.

Z jednym wyjątkiem. Jakiś czas temu Hannibal bez słowa przyniósł do domu ludzkie mięso. Will wiedział, że robił to już wcześniej podczas swoich sławnych bankietów, ale teraz to Will miał… Jednak Hannibal szanował go i nie okłamywał tak jak tamtych gości na przyjęciach. Powiedział mu otwarcie, CO tym razem znajduje się na stole przed nimi. To Hannibal zawsze u nich gotował, kochał to i naprawdę był magikiem w kuchni, ale Will mu ufał. Wiedział, że Hannibal nigdy nie podałby mu ludzkiego mięsa bez uprzedniego uprzedzenia go o tym.

Sam nie był pewien, czy Hannibal chce go w ten sposób sprawdzić, jego oddanie? Mieć na niego haka, gdy policja chciałaby go aresztować? A może w jakiś sposób była to z jego strony chora oznaka miłości? „Podziel się ze swoim ukochanym tym, co dla ciebie najdroższe”? Will nie wiedział, ale tamtego dnia zjadł pierwszy raz w życiu ludzkie mięso, choć z trudem walczył z mdłościami.

I choć Will oddałby wszystko, by Hannibal przestał mordować, wiedział, że za nic by go nie zostawił. Hannibal był dla niego najważniejszy i Will wolał spędzić całe życie w więzieniu niż nie być z tym, którego kochał.

Ale nie był to jego ostatni raz, gdy jadł ludzkie mięso, jak miało się niedługo okazać.

*

Pewnego dnia wrócił z pracy i wszedł do kuchni. Tam dostrzegł krzątającego się Hannibala. Uśmiechnął się do niego z miłością i podszedł, by pocałować go na powitanie. Wtedy Hannibal powiedział:

- Will, zapraszam cię na posiłek!

Will zadrżał, ale podszedł do elegancko zastawionego stołu. I wtedy zamarł. Na talerzu, obok pieczonych ziemniaków i sałatki ze świeżych warzyw znajdował się… ludzki penis. Upieczony, otoczony różnorodnymi ziołami. Will dobrze wiedział, że na imprezach dla gości Hannibal przyrządzał ludzkie mięso tak, by było jak najmniej rozpoznawalne, co chyba w jakiś sposób go bawiło. Ale teraz…

Will w jednej chwili poczuł, że czerwienieje. Czy to była groźba, a może… sugestia? Stał tak przed chwilę z otwartymi ustami na na środku kuchni.

- Coś nie tak, Will? – zapytał niewinnie Hannibal, a on w jednej chwili podszedł do stołu, choć trzęsły mu się nogi.

Usiadł i poczekał aż Hannibal usiądzie na wprost niego.

- Smacznego – powiedział Hannibal z uśmiechem i włożył do ust kawałek mięsa. Will znów poczuł, że robi mu się gorąco.

Szybko zaczął rzuć kawałek ziemniaka. W głowie miał gonitwę myśli. CZYJE było to mięso? Chyba nie tej samej osoby, co ostatnio, bo to było dwa tygodnie temu. Nie, nie chciał wiedzieć…

- Jesz tylko ziemniaki? – zapytał w końcu Hannibal, a Will w milczeniu pokręcił głową.

Zerknął szybko na niego. Hannibal jadł ze smakiem i wydawał się być całkiem spokojny. Will odetchnął gwałtownie. Przestań, powiedział do siebie. Jadłeś już wcześniej ludzkie mięso. Dasz radę. To tylko… inna część ciała, ale to nic takiego.

Z mocno bijącym sercem ukroił kawałek mięsa. Wtedy dostrzegł, że Hannibal obserwuje go bacznie i uśmiecha się. Z trudem przełknął ślinę, a potem otworzył usta. Najwyżej wszystko zwymiotuję, gdy po obiedzie pójdę do toalety… pocieszał się.

Zaczął rzuć, choć czuł, że nie da rady. Po chwili przełknął a potem z trudem uśmiechnął się do Hannibala. Mięso było… dość twarde i gumowate, podobne do tamtego sprzed dwóch tygodni. Will szybko wepchnął sobie do ust trochę sałatki, by nie czuć TEGO smaku.

Da radę, na pewno… Poczuł, że się poci.

Potem Hannibal rozpoczął z nim całkiem zwykłą rozmowę a Will, o dziwo, był w stanie nadążać za tematem. Potem poczuł, że trochę się rozluźnia. A może te obawy były tylko w jego głowie?… W końcu skończyli jeść i wypili czerwone wino, a Will pomyślał, zaskoczony, że chyba jednak nie będzie musiał biec do łazienki. Czy to czyniło go takim samym potworem jak Hannibal?

Will często się nad tym zastanawiał. Bo może on sam nigdy nikogo nie zabił (choć nie raz to sobie wyobrażał…) to przecież wielu powiedziałoby, że miłość do mordercy NIE JEST normalna. Czy mieli rację? Może obaj są takimi samymi świrami i to dlatego tak dobrze do siebie pasują?…

*

Ale Will nie miał czasu na tego typu rozważania, bo wtedy Hannibal zaprowadził go do sypialni. Will poczuł jak serce mu przyspiesza.

Dotychczas jedynie się całowali i Will czuł, co teraz nadejdzie. Był bardzo podekscytowany, pragnął tego już od jakiegoś czasu.

Hannibal położył go na łóżku i po chwili przysunął krocze do jego twarzy. Gdy zsunął spodnie, Will pomyślał nerwowo o tym, co przed chwilą jedli na obiad. Więc jednak to miała być sugestia, pomyślał nieprzytomnie.

Wtedy Hannibal zaśmiał się i powiedział:

- Tylko nie gryź. Teraz nie jesteśmy w kuchni!

Will poczerwieniał, gdy zrozumiał, że obaj pomyśleli o tym samym.

- Oczywiście, że nie… - szepnął.

Przysunął się bliżej do Hannibala i otworzył usta…

Jakiś czas potem kochali się po raz pierwszy, a Will czuł się cudownie. Hannibal był bardzo namiętny, wręcz chwilami brutalny, ale Willowi się to podobało. Will odkrył, że Hannibal lubi podduszać go w łóżku i on także uważał to za podniecające, bo ufał Hannibalowi.

I tak trwał ich szalony związek, a Will starał się w pełni doceniać każdą chwilę razem i nie nasłuchiwać syren policyjnych, które być może rozdzielą ich pewnego dnia…


KONIEC

(2 str.)

10.7.24, 13:04